Trwa ładowanie wpisu

Ja mogę być kiepskim satyrykiem, ale ciężko jest mi wziąć na siebie krzyż bycia rasistą, chamem i homofobem - mówi Kuba Wojewódzki w wywiadzie dla "Polityki". Celebryta przyznaje, że osobiście pojechał do ukraińskiej ambasady z listem przepraszającym. Dodaje też, że chętnie przeprosi osoby, które poczuły się jego żartem dotknięte, ale "jako zawodowy błazen, któremu żart się nie udał", a nie jako rasista czy ksenofob.

Reklama

Odmawia przeprosin tym, którzy się "pławią w narodowym patosie wedle hasła kogo byśmy tu dziś zglanowali, żeby upuścić trochę zalewającej nas żółci".

Kuba Wojewódzki przeprasza Ukrainki>>>>

Tym, którzy go zganili Wojewódzki odpowiada ostro: Jeżeli dla moich krytyków – nawet dla Moniki Olejnik, którą znam od 20 lat – jestem chamem, to oni są mentalne disco polo z tabloidowym systemem operacyjnym - mówi Wojewódzki.

Karcące słowa Moniki Olejnik najwidoczniej najbardziej zabolały dziennikarza, bo Wojewódzki właśnie znanej dziennikarce wbija największą szpilę.

Skandaliczne żarty Wojewódzkiego i Figurskiego. Co poszło na antenie?>>>>

Reklama

Jej ostatnie teksty na mój temat są jak Tupolew z betonu w sanktuarium Bolesnej Królowej Polski. Miało być serio i w poważnej sprawie, a wyszło raczej śmiesznie. Monika ostatnio bardzo chce być bolesną królową Polski. Gdybym miał wejść na ten poziom dyskusji, pozbawiającej nas prawa do krytycznej, autorskiej metody, to poradziłbym jej, żeby zamiast szukać dla siebie kolejnych butów, raczej wpadła do jakiegoś teatru zobaczyć, jakie eksperymenty ludzie robią z metaforą - mówi Wojewódzki.

Wojewódzki przywołuje też teksty swoich obrońców - Jana Hartmana i Piotra Stasińskiego z "Gazety Wyborczej". O tym drugim mówi, że zadał sobie trud niepopadania w oburzenie i zaryzykował chwile refleksji. Podkreśla, że audycja, która wywołała taką burzę, była audycją o Polakach. Według dziennikarza niektórzy o tym zapominają. Prawie wszyscy możliwie najszerszym łukiem omijali fakt, że przedrzeźnialiśmy 'prawdziwych Polaków' - mówi.