W najbliższą niedzielę w telewizji film o katastrofie smoleńskiej. Dziś - na kameralnym pokazie przedpremierowym - dokument pod tytułem "Śmierć prezydenta" obejrzało kilkanaście osób.

Reklama

W pokazie brali udział m.in członkowie komisji Millera, przedstawiciele National Geographic Channel i dziennikarze. Ale okazuje się, że zaproszeń najwyraźniej nie wysłano wszystkim zainteresowanym. Gdy wypłynęły pierwsze recenzje filmu, w prawicowych mediach zawrzało.

- Mnie na tym pokazie tez nie było, więc nie wiem kto dokładnie był zaproszony. O tej sytuacji wiele mówi lista tych dziennikarzy, których na pokaz nie zaproszono - mówi Jan Pospieszalski w rozmowie z portalem wpolityce.pl.

Dalej wymienia nazwiska dziennikarzy prawicowych mediów, których również na pokazie zabrakło. Padają nazwy redakcji: "Nasz Dziennik", "GPC", "W Sieci".

- Jak zwykle w takich sytuacjach uaktywnił się ekspert o nazwisku Hypki i on pełen zachwytu opowiada jak rzetelnie autorzy filmu pochylili się nad sytuacją katastrofy smoleńskiej. Mogę to skomentować tylko tak, że to był najbardziej tajemniczy pokaz dla dziennikarzy, o jakim słyszałem. Widocznie autorzy mają coś do ukrycia, albo nie zależy im żeby ich ustalenia były konfrontowane z tym, co wiedzą dziennikarze, którzy a co dzień zajmują się tą tragedią - narzeka Pospieszalski.

Reklama

Jego słowa skomentował wicenaczelny "Rzeczpospolitej", Bartosz Węglarczyk na Twitterze. - A ja nie zostałem zaproszony na pokaz filmu Anity Gargas i uważam, że to była próba ukrycia czegoś - napisał Węglarczyk.