Autor artykułu stawia tezę, że obsesja wywlekania przodków wywodzi się z negacji podmiotowości jednostki charakterystycznej dla systemów totalitarnych.
Jako przykład podaje III Rzeszę, gdzie prawo precyzyjnie określało, kto jest Żydem, na kilka pokoleń wstecz i stalinowski komunizm, tropiący potomków rodzin kułackich.
- Dzisiejsze lustracyjne ekscesy prawicowych dziennikarzy wiele łączy z tekstami pisanymi przeciwko Żydom w marcu 1968 r. Sławę zdobył wtedy Ryszard Gontarz - autor opublikowanego nazajutrz po zamieszkach, do których doszło 8 marca 1968 r. na Uniwersytecie Warszawskim, publicystycznego donosu „Inspiratorzy”, w którym zajął się szczegółowo rodzinami przywódców protestu - czytamy w "Newsweeku".
Artykuły Cezarego Gmyza i Doroty Kani autor porównuje do tekstów Gontarza i doszukuje się analogii.
Według niego łączy je poetyka donosu, tworzenie fałszywych powiązań, prymitywizm w kojarzeniu faktów i insynuacje.
"Newsweek" zastanawia się też, dlaczego nikt nie sprawdzał przyszłości ojca Bronisława Wildsteina, lekarza wojskowego i członka PZPR czy ojca Zbigniewa Ziobry - członka egzekutywy PZPR w przedsiębiorstwie uzdrowiskowym.
- Tych spraw jednak nikt nie podejmie, bo lewicy i liberałom są one obojętne, a prawicy nie tylko nie pomogą, a jeszcze mogą uwypuklić obłudę jej lustracyjnego popędu - czytamy w tygodniku.