W piątek na corocznym szczycie Programu Narodów Zjednoczonych na rzecz Środowiska szefowie resortów ze 140 krajów jednomyślnie zdecydowali, że rozpoczną pracę nad traktatem, który docelowo doprowadzić ma do całkowitego wycofania rtęci z użycia.
"Badania przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych wykazały, że w organizmie co dwunastej kobiety zgromadzone jest więcej rtęci, niż dopuszczają normy" - mówił w czasie szczytu przedstawiciel USA. Z 6 tys. ton szkodliwego metalu, które każdego roku zatruwają środowisko, prawie 2 tys. pochodzi ze spalania węgla. Rtęć wykorzystuje się też do produkcji urządzeń elektronicznych, kosmetyków wybielających skórę, akcesoriów stomatologicznych i oczywiście termometrów. Niepodlegający biodegradacji metal osadza się w glebie, przenika do atmosfery i zanieczyszcza zbiorniki wodne. Najbardziej podatne na zatrucie jest mięso ryb, które może być zanieczyszczane nawet bardzo daleko od źródła skażenia. Producenci sprzętu elektronicznego starają się obecnie zastąpić rtęć innymi substancjami. Większość produkowanych dziś termometrów ma już słupek wypełniony alkoholem zamiast szkodliwą rtęcią.
Porozumienie w sprawie rtęci było możliwe, ponieważ jego najwięksi przeciwnicy: Brazylia, Indie i Chiny, w końcu ustąpili. Nie bez znaczenia była też zmiana na stanowisku prezydenta Stanów Zjednoczonych. Barack Obama jeszcze jako senator proponował całkowity zakaz eksportu rtęci przez USA do roku 2013.