Amerykański naukowiec, prof. Paul Silver, ma dość kontrowersyjną teorię. Według niego, płyty tektoniczne, które tworzą powierzchnię naszej planety, wsuną się jedna pod drugą. Zniknie wtedy Ocean Spokojny, a w jego miejsce powstanie jeden wielki superkontynent. Silver przewiduje, że po takiej przebudowie powierzchni Ziemi skończą się ruchy pozostałych płyt. Na 100 milionów lat mieszkańcy naszej planety zapomną o trzęsieniach ziemi, tsunami i innych wybrykach natury.
A co ma Silver na potwierdzenie swej tezy? Według niego, najlepszym dowodem jest przeszłość naszej planety. Półtora miliarda lat temu doszło już do podobnego zjawiska. Powstał wtedy wielki kontynent Rodinia. Tylko że są dwa problemy. Po pierwsze, po kilkuset milionach lat trwania wielkiego kontynentu płyty tektoniczne zaczynają się ruszać. I to tak ostro, że powstają setki wulkanów i oceany, a powierzchnia planet zmienia się nie do poznania.
A drugi? No cóż, czy można wyobrazić sobie świat bez Oceanu Spokojnego i pięknych plaż Tahiti czy Samoa? A ten raj na ziemi, według teorii Silvera, po prostu przestanie istnieć.