Rozciągający się na powierzchni 4200 kilometrów kwadratowych Nouabale-Ndoki National Park w północnej części Republiki Kongo to jeden z najważniejszych w Afryce rezerwatów wielkich ssaków. Zamieszkują go leśne słonie, szympansy, goryle nizinne, bawoły i antylopy bongo, a także ponad 300 gatunków ptaków. Pokryty wilgotnym lasem równikowym rezerwat Nouabale-Ndoki to również miejsce, gdzie można zobaczyć przeszło tysiąc najrzadszych gatunków roślin.

Reklama

Ten raj na Ziemi jest jednak zagrożony przez kłusowników. Nielegalni łowcy zabijają przedstawicieli wszystkich rzadkich gatunków zwierząt, ale głównie interesuje ich kość słoniowa. I choć wiadomo, gdzie złoczyńcy zazwyczaj urządzają zasadzki – głównie przy wydeptanych przez słonie ścieżkach prowadzących do niewielkich zbiorników ze słoną wodą – to kilkunastu strażników nie jest w stanie skutecznie strzec zwierząt. Tylko między majem 2003 a czerwcem 2004 pracownicy organizacji Wildlife Conservation Society wykryli 66 obozowisk kłusowników, a w 13 z nich znaleźli szczątki słoni.

Elektroniczny obrońca słonia

Z pomocą obrońcom ginących gatunków przyszła najnowocześniejsza technologia. Opracowane przez Wildland Security czujniki TrailGuards wykryją uzbrojonych ludzi i zaalarmują ochronę parku, zanim jeszcze kłusownicy zdążą wziąć na cel słonia czy goryla. Dzięki temu strażnicy parku będą mogli ratować życie zagrożonych zwierząt, zamiast ścigać złoczyńców już po dokonaniu przestępstwa.

Sfinansowana przez rząd USA pierwsza seria detektorów zostanie wkrótce zainstalowana i przejdzie testy w zamieszkanej przez szympansy enklawie kongijskiego rezerwatu. Niektóre z nich zostaną ukryte na obrzeżach parku, stanowiąc system wczesnego ostrzegania – poinformują one o intruzach na wiele godzin przed tym, jak dotrą oni w pobliże zwierząt. Inne czujniki będą zakopane w pewnej odległości od ścieżek, którymi mają zwyczaj chodzić objęte ochroną gatunki.

Reklama

Mierzące około 25 centymetrów długości urządzenia działają na tej samej zasadzie, co bramki na lotniskach. Jednak oprócz wykrywania metalu z odległości trzech metrów, system TrailGuards reaguje także na oznaki ruchu, dźwięk lub ogień. Czujniki da się zaprogramować na określoną sekwencję bodźców lub określić ich wrażliwość – zignorują wówczas turystę ze scyzorykiem, ale wyślą sygnał ostrzegawczy, gdy wykryta ilość metalu będzie wskazywała na maczetę lub karabin. TrailGuards można też nauczyć rozpoznawać „swoich” – strażnicy parkowi będą nosili niewielkie nadajniki radiowe, których sygnał będzie znakiem dla czujnika, by nie podnosić alarmu.

Internet w służbie dzikiej przyrody
Wykrycie kłusownika to jednak tylko połowa sukcesu. Trzeba jeszcze zatroszczyć się o to, by informacja o intruzie szybko dotarła do strażników. W tak ogromnym rezerwacie łączenie czujników kablami nie wchodzi oczywiście w rachubę.

Zamiast tego sięgnięto po modne ostatnio technologie bezprzewodowego internetu. W koronach drzew będą ukrywane bramki radiowe, które przekażą sygnał z detektorów naziemnych do satelitów telekomunikacyjnych. Stamtąd informacja przez internet trafi do biura ochrony parku, skąd w zagrożone miejsce zostanie wysłany patrol. Co ciekawe, informacje alarmowe z czujników TrailGuards mają trafiać też do... sponsorów programu, by pokazać im, że system działa i jest przydatny.

Reklama

Słonie o różowych ciosach
Jeden z najcenniejszych gatunków, jaki żyje w rezerwacie w Kongo, to leśne słonie afrykańskie. To trzeci, najmniej znany z gatunków słoni. Jeszcze do niedawna sądzono, że na Ziemi istnieją tyko dwa gatunki tych wiekich ssaków – słonie afrykańskie (Loxodonta africana) oraz azjatyckie (Elephas maximus). Jednak jak wykazały testy genetyczne przeprowadzane przy okazji badania przemycanej kości słoniowej, słonie leśne tak bardzo różnią się od swoich pobratymców zamieszkujących sawannę, że zasługują na miano osobnego gatunku. Zdaniem genetyków losy obu słonich rodów rozdzieliły się ok 2,5 mln lat temu.

Słonie leśne Afryki są znacznie mniejsze od tych z sawanny. Dorosłe samce dorastają „zaledwie” do 2,5 metra wysokości (słonie z sawanny mierzą nawet 4 metry). Słonie leśne mają też węższe dolne szczęki, bardziej okrągłe uszy oraz mniejsze i prostsze ciosy o lekko różowym zabarwieniu. Właśnie ze względu na nietypowy kolor kości, słonie stanowiły i nadal stanowią niezywkle cenny łup dla kłusowników, których ma odstraszyć TrailGuards.

Zalety i... zalety TrailGuards
Przygotowywany do testów system jest idealnie dostosowany do trudnych warunków kongijskiego rezerwatu. Elektroniczne detektory są odporne na wilgoć i korozję. Pozostaną one aktywne 24 godziny na dobę, dzień w dzień przez całe lata. Nie wymagają nadzoru, koszt ich eksploatacji jest praktycznie zerowy, a zalety spore. – Już samo istnienie stale czynnego systemu alarmowego działa odstraszająco – mówi Steve Gulick, dyrektor Wildland Security.

Krytycy systemu zwracają uwagę, że instalacja odpowiedniej liczby urządzeń dla dużych rezerwatów może się okazać bardzo kosztowna. Jednak ten argument nie jest zbyt mocny. Tradycyjne metody ochrony tak rozległych rezerwatów wymagałyby zatrudnienia armii strażników, co także kosztuje sporo, a przy tym wcale nie gwarantuje skuteczności. – W tak olbrzymich parkach narodowych złapanie kłusownika na gorącym uczynku to jak szukanie igły w stogu siana – mówi James Gibbs, zajmujący się ochroną przyrody profesor biologii ze State University of New York.

Jeśli system ochrony TrailGuards zda egzamin i skutecznie obroni kongijskie słonie i goryle, niedługo ma zostać zastosowany także do ochrony żółwi na wyspach Galapagos, jaguarów i pekari na Kostaryce oraz panter śnieżnych w Rosji.