O znalezisku poinformowali naukowcy na łamach prestiżowego pisma "Cretaceous Research". Autorami publikacji są: Tomasz Singer z Juraparku w Ostrowcu Świętokrzyskim, Grzegorz Niedźwiedzki z Uniwersytetu w Uppsali, Gerard Gierliński z Juraparku oraz Martin Lockley z University of Colorado w Denver.

Reklama

"Jest to pierwsze tego typu znalezisko w skali świata" - opisał w rozmowie z PAP współodkrywca, Gerard Gierliński.

Okaz przez kilkadziesiąt lat przeleżał na wystawie w Muzeum Ziemi na Skarpie w Warszawie. Na odcisk natknął się student, który zajmował się szkieletem w ramach przygotowywania pracy magisterskiej.

Chodzi o szczątki protoceratopsa, przodka dinozaurów rogatych, o szczękach zakończonych mocnym dziobem. To jeden z rodzajów dinozaurów, jakie najczęściej znajduje się na Pustyni Gobi w Mongolii. Ten konkretny okaz ma 80 mln lat, a polscy i mongolscy odkrywcy znaleźli go w 1965 roku.

Jak dodał Gierliński, do tej pory szkielety dinozaurów wiązano ze śladami stóp w ten sposób, że na podstawie szkieletu stopy, o ile on się w ogóle zachował, rekonstruowano, jak mógł wyglądać jej ślad. Częściej przebiegało to jednak odwrotnie. Na podstawie śladu rekonstruowano, jak mógł wyglądać szkielet stopy, a ten z kolei porównywano do znalezionych kości reszty ciała o podobnym wieku, jak te ślady.

"W tym wypadku można bezpośrednio powiązać ze sobą szkielet ze śladem konkretnego gatunku i konkretnego osobnika. A więc jest to zupełnie wyjątkowa sytuacja, jeśli chodzi o dinozaury" - podkreślił paleontolog.

Gierliński wyjaśnił, że to odkrycie ma bardzo duże znaczenie dla badań paleontologicznych, bo ogromnym problemem jest odniesienie skamieniałych tropów do zwierząt, które w czasach prehistorycznych żyły na Ziemi. Zatem, kiedy mamy tego typu znalezisko, wówczas wiemy na sto procent, że tego typu trop należał do tego konkretnego zwierzęcia.

Reklama

Jak dodał, szkielet protoceratopsa został przewieziony w latach 70. w ramach polsko-mongolskich wypraw na pustynię Gobi. Były to słynne wyprawy prowadzone przez Polską Akademię Nauk pod kierunkiem prof. Zofii Kielan-Jaworowskiej.

"Niektóre oryginały nie zostały do końca spreparowane, a kości oczyszczone ze skały i zbadane. Okaz, o którym mówimy, przez kilkadziesiąt lat przeleżał, o dziwo, na wystawie w Muzeum Ziemi na Skarpie w Warszawie" - wyjaśnił Gierliński.

Był to blok - fragment skały, zawierający szkielet i zabezpieczony gipsem.

"W momencie rozpoczęcia przewodu magisterskiego Tomasza Singera w Instytucie Paleobiologii PAN nastąpiła decyzja władz, żeby pracował on nad tym niewypreparowanym jeszcze do końca ze skały szkieletem. Koło tylnej kończyny w czasie preparacji znalazł on podejrzaną strukturę, która okazała się śladem stopy. Powiadomił o tym Grzegorza Niedźwiedzkiego i mnie. Myśmy pokazali to znalezisko światowemu specjaliście od tropów dinozaurów, Martinowi Lockley'owi z University of Colorado w Denver. Wyraził on chęć, byśmy to wspólnie, jako zespół, opracowali i opublikowali. Szczegółowe badania nad okazem zajęły nam trzy lata" - podsumował badacz.

To faktycznie pierwsze tego typu znalezisko - podkreślił w rozmowie z BBC Martin Lockley. "W literaturze mamy kilka przykładów, w których autorzy mówią +jesteśmy niemal pewni, że te odciski należą do takiego a takiego to gatunku+. Tu zaś mamy zwierzę, które padło na własnym tropie" - dodał.

Prof. Lockley zauważył, że dzięki nowemu odkryciu poszukiwacze skamieniałości będą zwracać większą uwagę na odciski łap, które do tej pory być może pomijali. Samo zaś badanie śladów jest ważne dla lepszego zrozumienia życia dinozaurów.