Jak poinformował przedstawiciel NASA podczas transmisji na żywo, powodem odwołania była usterka podczas próby jednego z czterech silników na ciekły wodór i tlen. Wcześniej podobny problem odnotowano podczas czerwcowego testu rakiety. Najbliższy możliwy termin startu to 2 września, jednak nie wiadomo dotąd, czy usterka nie będzie wymagała dłuższych napraw. Agencja spodziewa się też mniej korzystnych warunków pogodowych tego dnia.
Musimy poczekać i zobaczyć, co wyniknie z danych, które zebrano i jaka będzie decyzja zespołu startowego, co do tego, co będzie dalej - powiedział rzecznik NASA. Jak dodał, rakieta jest obecnie w "stabilnej konfiguracji" i jest w większości zatankowana.
Program SLS zmagał się z wieloma problemami
Długo oczekiwany start SLS - najpotężniejszej dotychczas rakiety kosmicznej - wraz ze statkiem Orion, miał być początkiem misji serii Artemis, której celem jest ustanowienie stałej obecności ludzi na Księżycu. Aby obserwować start, do centrum kosmicznego im. Johna F. Kennedy'ego w przylądku Canaveral na Florydzie przybyła m.in. wiceprezydent USA Kamala Harris wraz z mężem oraz grono celebrytów.
Pierwsza z misji Artemis miała wynieść w kosmos statek Orion wraz z trzema manekinami na pokładzie. Statek ma później zbliżyć się do Księżyca na odległość ok. 100 km, a następnie okrążać go przez kilka dni i wrócić na Ziemię po przebyciu prawie 2 milionów kilometrów.
Poniedziałkowe fiasko jest kolejnym w długiej serii problemów, z którym zmagał się projekt SLS. Według pierwotnych planów rakieta miała odbyć swój pierwszy lot w 2016 r.
Oskar Górzyński