Podczas ostatnich mistrzostw świata angielski sędzia Graeme Poll zrobił z siebie idiotę, dając dwie żółte kartki zawodnikowi z Chorwacji, lecz zapominając odesłać go z boiska; Josip Simunić został ostatecznie usunięty dopiero przy trzeciej żółtej kartce. W 1978 roku walijski sędzia Clive Thomas odgwizdał koniec meczu Brazylia - Szwecja, gdy piłka jeszcze szybowała w powietrzu z rzutu rożnego. Zico zdobył bramkę strzałem głową - ale Thomas jej nie uznał.

Reklama

Patrząc na te niskie standardy, karny przyznany wczoraj przez Howarda Webba nie był taki zły. Powszechna opinia w brytyjskiej telewizji i prasie jest taka, że od strony technicznej Webb postąpił prawidłowo - było łapanie za koszulkę, a to jest faul. Jednak, jak stwierdził jeden z komentatorów - "To był faul. Ale jeżeli ktoś chciałby przyznawać rzuty karne za każdym razem, gdy ktoś złapie za koszulkę, to musiałby to zrobić dziesięć razy w ciągu jednego meczu".

Dlaczego więc Webb to zrobił? Niewielu Brytyjczyków akceptuje argumentację polskiego trenera, który twierdzi, że Webb chciał po prostu zwrócić na siebie uwagę. W Wielkiej Brytanii są sędziowie, o których panuje opinia, że się popisują - ale Webb do nich nie należy. Niektórzy dziennikarze twierdzą, że Webb kilkakrotnie ostrzegał Polaków w związku z pociągnięciem za koszulkę - no i w końcu poczuł, że musi zareagować.

Podczas telewizyjnej dyskusji po meczu panowało generalne odczucie, że aczkolwiek decyzja Webba była nieszczęściem dla polskiego zespołu, to Austriacy grali dobrze i "zasłużyli na remis". Być może takie odczucie miało wpływ na podświadomość Webba? Wyrażano również pewne współczucie dla polskiego bramkarza Artura Boruca, który w powszechnym przekonaniu wykazał podczas tego meczu wspaniałą postawę.

Generalnie rzecz biorąc przypuszczam, że w tym meczu większość Brytyjczyków kibicowała Polsce. Futbolowe przesądy Brytyjczyków mają swoje źródło w drugiej wojnie światowej. Polacy byli po naszej stronie, a Austriacy nie. Ale taki przesąd na korzyść Polaków byłby wyrażony dosyć łagodnie, dlatego współczucie dla Polski też będzie ograniczone. Wynika to po części z tego, że Anglicy wiedzą z własnego, gorzkiego doświadczenia, iż kontrowersyjne decyzje sędziów to część futbolu. W tych rozgrywkach pierwsza bramka Holendrów w meczu z Włochami była wyraźnie zdobyta ze spalonego.

Anglicy również nadal są zdania, że wyeliminowanie ich z Euro 2004 przez Portugalię w ćwierćfinałach nie było fair. Uważamy, że nasz środkowy obrońca Sol Campbell strzelił pod koniec tamtego meczu zwycięską bramkę. Cztery lata później Anglicy wciąż z goryczą wspominają ten incydent. Ale tylko oni.

* Gideon Rachman, główny komentator ds. międzynarodowych brytyjskiego dziennika "Financial Times"