To niby nic dziwnego - Lech Wałęsa musiał to powiedzieć, skoro pod Pałacem Kultury, gdzie odbywała się cała impreza, policja rozpędzała jego dawnych kolegów stoczniowców. A jednak trudno nie odnieść wrażenia, że rządowi nie udało się przekształcić Wałęsy w wygodną dla siebie maskotkę. W powtarzający w każdej sprawie za Tuskiem symbol udanego dwudziestolecia.

Reklama

Potwierdza to kolejny ruch byłego prezydenta - jego wyprawa na zjazd eurosceptycznego Libertasu do Włoch. I znów niby nic - emerytowany polityk grzecznie przyjmuje zaproszenie, chcąc na dokładkę polemizować z eurosceptykami. A jednak można odnieść wrażenie, że wraz z tym zaproszeniem pole manewru Wałęsy poszerza się. Że nie jest już tylko skazany na Platformę u której szuka obrony przed PiS i IPN-owskimi historykami. Że albo zyska nowych sojuszników, albo pozostanie tam, gdzie jest teraz, ale wysunie się na czoło debaty podczas eurowyborów.

Każdy kto pamięta Wałęsę z lat 90., wie, że pomimo piramidalnych politycznych głupstw jakie popełniał, umiał zręcznie poruszać się miedzy różnymi obozami, lawirować między liberałem Olechowskim i narodowcem Łopuszańskim. Że skrzętnie wynajdywał sojuszników w najróżniejszych obozach.

Reklama

Z kolei każdy, kto obserwuje Wałęsę dzisiejszego, może zauważyć wzrost jego aktywności i pewności siebie. Gdy PO brała po raz pierwszy Wałęsę w obronę przed lustracyjnymi oskarżeniami, nie miał on dużego społecznego poparcia. Dziś po bojach z Kaczyńskimi i IPN wyszedł paradoksalnie wzmocniony. Paradoksalnie - bo używał brutalnego języka, a niekiedy nie bardzo wiedział co mówić. Polakom się jednak spodobał - jako skrzywdzony symbol. To wynika z sondaży.

Stawiam tezę, że niedługo Donald Tusk może mieć z Wałęsą kłopot. Nie zdziwię się, gdy były przywódca Solidarności zacznie na powrót przejawiać prezydenckie ambicje. W otoczeniu Tuska już dziś obawa przed tym już się pojawia, choć to właśnie to otoczenie mogło jeszcze te ambicje podsycić - kolejnymi koncesjami i hołdami.

Dziś jako lekarstwo na Wałęsę wybiera się skrajną uległość wobec jego oczekiwań. To między innymi dlatego PO zareagowała na książkę Zyzaka tak brutalnymi atakami na IPN. Pytanie jednak, czy to dobra recepta na ugłaskanie Wałęsy, czy może raczej zachęci go to do licytowania jeszcze wyżej. To człowiek przecież zaledwie 66-letni. A obchody 20-lecia upadku komunizmu przypomną mu jak nic innego o jego dawnej chwale.