Krzysztof Piesiewicz
senator PO

Gdybym ja musiał rozpatrywać taki wniosek? To jest zbyt trudne pytanie. Mogę odpowiedzieć tylko tyle: w przypadku klasycznej eutanazji jestem stanowczo przeciwny, ponieważ dawałoby to ludziom władzę, która z różnych przyczyn im się nie należy. Natomiast w tym konkretnym przypadku dopuszczam debatę, która pozwoliłaby na opisanie procedur w sytuacji, gdy podtrzymywanie przy życiu nie powinno być stosowane. Dopuszczam tu dyskusję, natomiast jestem przeciwnikiem debaty na temat klasycznej eutanazji. Tam nawet sama debata jest niedopuszczalna.

Ale uważam, że człowiek, który żyje tylko dzięki pomocy aparatury podtrzymującej, ma prawo powiedzieć: ja nie chcę. Ja nie chcę, by te urządzenia były przyłączone do mojego organizmu. To nie jest pytanie o eutanazję, to jest pytanie o prawo dysponowania własnym ciałem.

I ten mężczyzna ma prawo tego żądać, dokładnie tak samo, jak ma prawo zdecydować, czy chce się poddać jakiejś operacji.

Marek Edelman
lekarz

Decyzja, czy chcemy żyć, czy nie jest prywatną sprawą każdego człowieka. Media powinny wreszcie przestać drążyć te sprawy. To naprawdę nie jest warte opowiadania o tym w nieskończoność.

Magdalena Środa
filozof etyk

Gdybym znalazła się na miejscu sędziego, do którego wpłynąłby wniosek o przerwanie uporczywego podtrzymywania przy życiu osoby, która żyje tylko dzięki aparaturze, na pewno bym go odrzuciła, mimo że osobiście jestem za eutanazją. I to z kilku powodów. Przede wszystkim w Polsce powinna się najpierw odbyć szeroka debata publiczna na temat prawa do eutanazji. Stosunek do niej jest wszak uzależniony od tradycji danego kraju. I decyzje sądowe powinny uwzględniać konsekwencje takiej debaty.

Nie wyobrażam sobie sędziego, który nie znając żadnych takich kazusów w Polsce, na coś takiego by pozwolił. Po drugie nie wiadomo, czym kierował się pan Świtaj, prosząc o odłączenie go od respiratora. Czy ten człowiek naprawdę tego chce, bo chce skończyć z sobą i czy gdyby sam był do tego zdolny, zrobiłby to? Czy też tego chce, bo chce pomóc swoim rodzicom? Sytuacja pokazana w mediach podkreślała głównie fakt, że rodzice są tą sytuacją zmęczeni, że od 14 lat zajmują się swoim dzieckiem, bez stałej pomocy pielęgniarki. Nie mogą nigdzie wyjść. Powstaje pytanie, co się stanie, gdy umrą. Syn, który ich kocha, znajduje się pod pewną presją pomocy swoim najbliższym, chce ich odciążyć. I odłączanie go od respiratora z takich powodów byłoby niedopuszczalne.

To pokazuje, że ten przypadek nie jest klarowny i warto przy jego okazji podjąć szerszą społeczną dyskusję na temat eutanazji. Osobiście uważam, że życie ludzkie nie jest darem, tylko należy w pełni do osoby - mając prawo do życia, mamy też prawo do śmierci. I tak jak można uzasadnić samobójstwo, można też uzasadnić eutanazję. Nasze życie jest nasze i mamy prawo zrobić z nim, co chcemy. Jestem też za eutanazją w przypadkach, kiedy wiadomo, że za kilka dni człowiek umrze i potwornie cierpi. Skrócenie cierpień, przyspieszenie śmierci wydaje się znacznie bardziej zgodne z obowiązkiem lekarza niż sadystyczne przytrzymywanie go przy życiu, które przynosi ból. Czy dzieci z rozszczepionym kręgosłupem, które leżą i cierpią, nie mają prawa do godnej śmierci? W tym wypadku mamy do czynienia z najtrudniejszym przypadkiem eutanazji, kiedy nie można liczyć na świadomą decyzję pacjenta i cała odpowiedzialność spada na lekarza. Stawia go to w sytuacji bardzo trudnej moralnie. Bo lekarz jest także po to, żeby za wszelką cenę ratować życie, zmniejszać ludzkie cierpienia. Jednak w przypadkach, kiedy wiadomo, że leczenie nie rokuje powodzenia i jedyną alternatywą jest, że pacjent albo umrze w cierpieniach naturalnie (np. na raka płuc, kiedy nie może oddychać), albo pomoże mu w tym lekarz, według mnie lepsze jest to drugie wyjście.


Jadwiga Staniszkis
socjolog

Bardzo trudno jest się postawić w sytuacji tego młodego człowieka. Uważam jednak, że każde cierpienie ma jakiś sens. Ta sytuacja wskazuje raczej na porażający stan naszej opieki zdrowotnej, a nie na potrzebę zmiany prawa. Zalegalizowanie eutanazji w podobnych przypadkach stwarza wiele okazji do nadużyć, jak ma to miejsce np. w Holandii. Dlatego uważam, iż powinniśmy zrobić wszystko, by nasza opieka zdrowotna zapewniła nieuleczalnie chorym ludziom godne i znośne życie.


Bronisław Geremek
historyk, były minister spraw zagranicznych

Gdybym to ja miał przesądzać w sprawie tego mężczyzny, mój wyrok byłby negatywny. Na miejscu sędziego na pewno odrzuciłbym wniosek, a w tym wypadku prośbę o odłączenie od respiratora. Po prostu nie ma żadnych podstaw prawnych, żeby taki wniosek przyjąć. W tej kwestii jestem zdecydowanym przeciwnikiem wprowadzenia przepisu prawnego, który zezwalałby na dokonywanie eutanazji. Zresztą w ogóle jestem przeciwnikiem eutanazji. Uważam, że człowiek nie ma prawa, by decydować o odebraniu sobie czy komuś innemu życia.

Inny charakter ma decyzja lekarza wynikająca z jego wiedzy o stanie zdrowia chorego; takich decyzji nie postrzegałbym jednak w kategoriach odbierania życia. Pewne sprawy są i muszą być w rękach lekarza i instytucji medycznych.

Papież Jan Paweł II był przeciwny sztucznemu podtrzymywaniu chorego przy życiu. Jednak zupełnie czym innym jest skrócenie czyjejś męki, a czym innym eutanazja. I jedyne, co można uczynić w takich sytuacjach, to pomóc człowiekowi. Ale prawodawca nie ma prawa do podejmowania decyzji w tej trudnej kwestii, jaką jest eutanazja.

ksiądz Adam Boniecki
redaktor naczelny Tygodnika Powszechnego

Nie znam tego człowieka z Jastrzębia-Zdroju, ale doświadczenie mówi mi, że ludzie ciężko chorzy, którzy proszą o eutanazję, to są ludzie, którzy właściwie wołają o miłość, o potwierdzenie sensu istnienia. Tą prośbą mówią, że ich sytuacja jest tak ciężka, że właściwie nie do wytrzymania. Ten mężczyzna czuje się ciężarem dla swoich rodziców, którzy przecież się starzeją.Uważam, że jest to źle postawiony dylemat, czy go należy zabić, czy może nie zabić. Trzeba się jednak głęboko zastanowić, jak długą drogę on przebył, by w końcu dojść do tej tragicznej prośby, by pozwolić mu umrzeć.