"Prezydent powinien być protektorem praw rodziny i nie zamykać się we własnym obozie politycznym. Tego bym oczekiwał. Niestety, w tej chwili jest to prezydentura zamknięta, bierna w stosunku do bardzo ważnych wyzwań, przed którymi stoi Polska" - powiedział Marek Jurek.
Zdaniem prezesa PR prezydent, który konstytucyjnie odpowiedzialny jest za interesy zewnętrzne i bezpieczeństwo kraju "powinien interweniować przeciw traktatowi Lizbona II", a nie czyni tego. Podkreślił, że francusko-niemiecki projekt traktatu wprowadza kontrolę UE nad wydatkami państw narodowych, ich budżetami, "co zagraża polityce prorodzinnej, poddając ją kontroli zewnętrznej". Krytykował zarazem rząd za akceptację dla projektu traktat, a opozycję za bierność.
"Oczekiwałbym aktywniej prezydentury, mającej świadomość tego, że w czasie zmian w Europie, które proponują Francja i Niemcy, trzeba bronić interesu narodowego, podejmując choćby takie inicjatywy jak włoska propozycja stworzenia forum sześciu wielkich państw UE. To w pewnym sensie powrót do Nicei. To dobry pomysł: na Lizbonę II odpowiadamy Niceą II" - mówił prezes Prawicy Rzeczypospolitej.
Marek Jurek uważa również, że Bronisław Komorowski nie powinien zamykać się w swoim obozie politycznym i lewicy. "(...) Jego bazą polityczną jest dziś przede wszystkim PO rozszerzona w lewo. Jeśli ma dobrze wypełniać swoją misję, a czasy wymagają aktywnej prezydentury, pierwszym zadaniem prezydenta powinno być doprowadzenie do paktu narodowego w sprawie walki z kryzysem finansowym. Potrzeba zgody rządu i opozycji, jeśli chodzi o ustalenie, jakie wprowadzić ograniczenia wydatków państwa. Równie konieczne jest ustalenie, jakie sfery budżetu nie mogą podlegać zmianom. Niekorzystnym zmianom nie może podlegać polityka prorodzinna. Tu prezydent nic nie zrobił" - powiedział szef PR.