Kiedy myślę Polska, to dochodzę do wniosku, że należymy do gatunku stworzeń, które mają o sobie nadzwyczaj dobre mniemanie. I nie lubimy, jak inni myślą inaczej od nas i o nas. Wolimy oglądać siebie w "Bitwie pod Wiedniem", a nie w "Pokłosiu", czy w "Bitwie Warszawskiej", a nie w filmie "Obława". Nikt nam pamięci partyzantów nie będzie szargał. Polska historia jest jak izba pamięci narodowej. Wysprzątana z brudu i wątpliwości. Nikt tu z buciorami, do nie swojej stodoły, włazić nie będzie - pisze Wojewódzki.

Reklama

W jego opinii staliśmy sięnarodem groteskowym, który stracił zbiorowy instynkt samozachowawczy.

Staliśmy się dla Europejczyków specyficznym, odrębnym gatunkiem człowieka. Kiedyś cała Europa gotowa była wieszać sztandar Solidarności jako flagę wolności, nadziei i triumfu. Dziś, a wielu moich przyjaciół pracuje w Parlamencie Europejskim, na każde hasło z Polską w tle reaguje się kłopotliwym grymasem - czytamy w "Newsweeku".

Wojewódzki zastanawia się, czy największą karą jaką, nie jest dla nas przypadkiem kara wolności.

Bo ona tutaj, między Mierzeją Wiślaną a Giewontem, zajebiście miesza ludziom w głowach. Wolność jest jak atrakcyjna, długonoga, cycata laska. Przy niej głupiejemy - pisze Wojewódzki.

My, Polacy, nie chcemy się dogadać, porozumieć, zrozumieć, bo po prostu nie chcemy się poznać. Poznanie zawsze utrudnia agresję, a my lubimy być agresywni. Poza wszystkim – po co poznawać racje innych, kiedy to nasza jest prawdziwa? Z Polakami jest jak z islamem. Islam to podobno całkiem przyzwoita religia, a jednak fundamentaliści robią z niej oręż do gnębienia innych. I tak jest z nami - dodaje autor.