Dziennikarka w tekście "Event senatora Piechy" decyzję Angeliny Jolie o tym, by poddać się podwójnej mastektomii w obliczu zagrożenia zachorowaniem na raka, nazywa czynem heroicznym. I ostro uderza w krytyków, których reakcję opisuje obrazowo: samce zawyły.

Reklama

Olejnik wypomina Łukaszowi Warzesze, publicyście "Faktu", że pisał o fanaberii znudzonej gwiazdki. Markowi Migalskiemu wytyka, że zarzucał mediom zajmowanie się "cyckami", zamiast autostradą A1. - Prawicowcy są wściekli, że media nie zajmują się gazem łupkowym, katastrofą smoleńską, kryzysem w rządzie, tylko Angeliną Jolie - stwierdza. Ludzi, który - jak pisze - wygadują takie głupoty, nazywa kołtunami, pozbawionymi empatii.

Najwięcej gorzkich słów poświęca Olejnik byłemu wiceministrowi zdrowiaBolesławowi Piesze, który mówił o evencie urządzonym przez Angelinę Jolie. - Trzeba mieć w sobie dużo jadu, żeby powiedzieć "nikt z powodu możliwości zachorowania na siatkówczaka oka nie wydłubuje sobie oka" - pisze dziennikarka. Zwraca za to uwagę, że po oświadczeniu Angeliny Jolie kobiety przypomniały sobie, że mają piersi, i ruszyły na badania.

- Trzeba mieć wiele odwagi, żeby opowiedzieć publicznie o swoim zabiegu. Trzeba być wielce małostkowym, żeby to krytykować - podsumowuje.