Polityk PO mówi, że skoro można spodziewać się kolejnych nagrań, to premier woli poczekać z decyzjami do czasu zakończenia całej afery. - Trudno sobie wyobrazić taką sytuację, że będzie podejmował decyzje personalne po każdym weekendzie, bo wtedy to niepoważnie świadczyłoby o państwie - stwierdził Grzegorz Schetyna. Dodał, że trudny czas trzeba przetrwać, zacisnąć zęby i poczekać, aż wszystko się wyleje, nawet jeśli ma boleć czy niezbyt ładnie pachnieć.
Schetyna uważa, że nie będzie wcześniejszych wyborów ani też innych ruchów proponowanych przez opozycję, które wyglądają jak "political fiction". Twierdzi, że opozycja nie jest w stanie tego zrobić, choć jest to elementarz polityczny. Zaznaczył, że jeśli nic się nie zmieni, to opozycja nie będzie miała do końca kadencji nic do powiedzenia.
Szef sejmowej komisji spraw zagranicznych jest przekonany, że minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski swoją wypowiedź dotyczącą sojuszu z USA jakoś wyjaśni. Podkreślił, że ucieszyła go błyskawiczna reakcja ambasadora Stanów Zjednoczonych Stephena Mulla, że stosunki z Polską są świetne, co pokazuje obecność polskich żołnierzy, a nasz sojusz jest silny i trwały.
Grzegorz Schetyna przyznał, że podczas wczorajszej wizyty w Berlinie był pytany o o wypowiedź szefa dyplomacji.
Jutro o godz. 15 w Sejmie premier przedstawi informację na temat afery taśmowej. Po nim przewidziane są 10-minutowe wystąpienia klubów. Będą dopuszczone pytania z sali. Według Ewy Kopacz, w związku z tym środowy, drugi dzień posiedzenia Sejmu może potrwać do godz. 2 w nocy.
W związku z podsłuchami dotyczącymi najważniejszych polityków, od ubiegłego wtorku trwa śledztwo w tej sprawie.