W Wielkiej Brytanii polska afera nagraniowa wydaje się o wiele bardziej szkodzić premierowi Davidowi Cameronowi niż ministrowi Radosławowi Sikorskiemu. Brytyjskie media podkreślają potępienie przez polskiego szefa dyplomacji strategii Camerona wobec Unii Europejskiej i apeasementu wobec własnych eurosceptyków.
BBC zagłusza wulgaryzmy w "domniemanych", jak nadal zastrzegają Anglicy, wypowiedziach ministra Sikorskiego na temat europejskich posunięć brytyjskiego premiera. Ale do prasy trafiły one dosłownie. Chodzi o takie kroki jak zawetowanie Paktu Fiskalnego, czy próby renegocjacji zasad brytyjskiego członkostwa w Unii. Te wulgaryzmy podkreślają, jak nisko ocenia go nawet dotychczasowy sojusznik, za jakiego uchodził w Londynie Radosław Sikorski. Brytyjskie media często podkreślają oksfordzkie koneksje Sikorskiego, jego zrozumienie Anglii i niemal nienaganną angielszczyznę, studencką znajomość z burmistrzem Londynu Borisem Johnsonem, czy wysłanie obu synów do Eton - najdroższej i najbardziej ekskluzywnej prywatnej szkoły w Anglii.
Ale zjadliwy atak Sikorskiego na niekompetencję i durnotę Camerona kładzie kres temu domniemanemu sojuszowi. Również Jacek Rostowski, urodzony i wykształcony w Anglii rozmówca Sikorskiego, nie oszczędza brytyjskiego premiera. Brytyjska prasa podkreśla, że Rostowski ocenia jego pomysł reformowania zasad brytyjskiego członkostwa w Unii jako nie do przyjęcia dla Polski, chyba że za górę złota, a w ogóle, że Cameron przegra następne wybory. Na Wyspach nagrania "Wprost" zaszkodzą więc o wiele bardziej Davidowi Cameronowi niż samym rozmówcom.
ZOBACZ TAKŻE: Nowe fragmenty rozmów wyciekły do sieci. Sikorski o "robieniu laski" Amerykanom>>>