- Poziom demagogii i nieodpowiedzialności obietnic przewyższa Himalaje - mówi w "Rzeczpospolitej" Włodzimierz Cimoszewicz, senator, były premier i szef MSZ. I zapowiada, że "jeśli nie wydarzy się nic nadzwyczajnego w pierwszej turze wyborów prezydenckich chyba nie będzie głosował".
- To mój protest obywatelski, bo nie czuję się poważnie traktowany jako wyborca - podkreśla.
Zdaniem Cimoszewicza, kampania wyborcza pozostawia wiele do życzenia, choćby dlatego, że "nikt, włącznie z urzędującym prezydentem, nie miał nic sensownego do powiedzenia". A to już, jak mówi, przesada.
- Prezydent robi wrażenie obrażonego, że musi zabiegać o głosy; atakuje głównego rywala w sposób małostkowy, kłótliwy i przeczący własnemu hasłu, którym jest zgoda - zauważa przy tym. I podkreśla, że jeśli Bronisław Komorowski "się postara, to może przegrać. Na razie się stara".
Krytycznie Cimoszewicz wypowiada się także o: Andrzeju Dudzie, kandydacie PiS, który - jak wskazuje - obiecuje każdemu wszystko i ucieka od niewygodnych tematów i Magdalenie Ogórek z SLD - "kandydatka oryginalna. Chyba już zero szans nawet na umiarkowany sukces".
- Inni to już tylko kolorowy folklor. Jak tak dalej pójdzie, to wielu wyborców pokaże figę wszystkim kandydatom - kwituje.