Oto przykładowa rozmowa z moją trzyipółletnią córką.
Jestem klólikiem – mówi i skacze po pokoju.
Uhm – mówię znad laptopa. – Podaj mi, dziecko, tamtą książkę, proszę.
Ej! Przestań! Nie jestem dzieckiem, tylko klólikiem – denerwuje się dziecko i w związku z tym nie podaje książki, bo króliki nie mają rączek, książki są dla nich za ciężkie itp., itd.
Reklama
Aha! – w głowie kiełkuje mi genialny pomysł na zwiększenie ilości witamin w diecie dziecięcia. – A co takiego jedzą króliki?
Reklama