Panie Prezesie! Przeczytałam właśnie, że zamierza Pan odzyskać dla PiS poparcie inteligencji. Czy PiS kiedyś je stracił? A co za tym idzie: czy kiedyś je miał? Być może. Jeżeli więc rzeczywiście chce Pan dziś dotrzeć do inteligentów, to mam dla Pana kilka propozycji, które mogą ułatwić to karkołomne zadanie.

Na początek polecam opuszczenie szklanego pałacu, w jakim zamknął się Pan ze swoimi najbliższymi współpracownikami. Aby dotrzeć do inteligentów, trzeba chcieć do nich mówić. Czy Pan próbował? Na razie jest grupa dziennikarzy, którzy na rozmowę z liderami PiS nie mogą liczyć. Często arbitralnie podejmujecie decyzje, dla których mediów będziecie się wypowiadać, a dla których nie. Niedobrze jest, kiedy lider opozycji wybiera sobie tylko te media, w których może wygodnie rozsiąść się w kapciach na fotelu i snuć wynurzenia. Czy jest Pan gotowy porzucić swoje ulubione Radio Maryja? Ja na Pana miejscu wolałabym usłyszeć krytyczne uwagi intelektualisty polskiego Kościoła abp. Życińskiego niż przymilanie się dyrektora Radia Maryja. To prawda, w niektórych mediach trzeba czasem odpowiadać na trudne pytania. To może nie być przyjemne, ale każdy polityk powinien się tego nauczyć. Tak samo, jak trzeba się nauczyć poczucia humoru i nie rwać włosów z głowy, oglądając "Szkło kontaktowe", tylko z dystansem posłuchać, co mówią wykształciuchy.

Bardzo bym chciała, by nie obrażał się Pan tak łatwo na rzeczywistość, więcej rozmawiał, a mniej się dąsał. Powinien Pan też unikać stwierdzeń, które niczego nie wnoszą do meritum, a jedynie stanowią ocenę jednego czy drugiego człowieka. Co Pan miał na myśli, mówiąc, że Tusk jest gorszym Leszkiem Millerem? Czy rzeczywiście widzi Pan podobieństwo? Jakieś analogie w działaniach? Każdą tezę można przecież poprzeć odpowiednią argumentacją. Tak samo czekam, aby odpowiedział Pan na zarzuty formułowane przez Janusza Kaczmarka. Na razie słyszę tylko, że to są bujdy, ale nie dostaję żadnych racjonalnych przesłanek, dlaczego miałabym uwierzyć Panu, a nie Kaczmarkowi. Działacze PiS często przedkładają emocje i epitety nad racjonalne argumenty – a to akurat tylko oddala Was od inteligencji, która powinna używać jedynie takich stwierdzeń, jakie może rzeczowo uzasadnić.

Kiedy opuścicie już swój szklany pałac, przyjdzie czas na czyny. Myślę, że PiS powinno na dobry początek uderzyć się w pierś i przyznać do błędów. W czasach waszych dwuletnich rządów zdążyliście bowiem dramatycznie podzielić społeczeństwo, obrazić i skłócić bardzo wielu ludzi, i to tych właśnie, do których dziś chcielibyście powrócić. Obrażaliście profesorów szkół wyższych, sędziów Trybunału Konstytucyjnego, dawnych szefów dyplomacji, dziennikarzy i lekarzy. Czemu nagle chcecie ich pozyskać? I przede wszystkim: co macie im do zaoferowania?

Aby dotrzeć do inteligencji, powinien Pan także pożegnać się z zakrawającym na ksenofobię spojrzeniem na politykę zagraniczną. Dziś zarzucacie premierowi Tuskowi, że jedzie do Moskwy spotkać się z Władimirem Putinem. Może warto poczekać na efekty tej wizyty, a nie krytykować ją zawczasu? Za waszych rządów do takiego spotkania nie doszło mimo podejmowanych prób. Czyżby więc kierowała wami zazdrość? Dziś też PiS podżega kolejne grupy społeczne do strajków, cynicznie powołując się na przedwyborcze obietnice PO. To prawda, Platforma wpadła we własne sidła. Wykorzystywanie tego argumentu jest jednak za mało finezyjne jak na Pana intelektualne możliwości.

Zastanawiam się, kto w Pana partii mógłby mnie przekonać, że otwieracie się na inteligentów. Szanuję Pana i uważam za wybitnego polityka, ale Pan nie daje mi szansy ze sobą porozmawiać, a co za tym idzie, odpowiedzieć na moje pytania i przekonać do swoich racji. Intelektualistą w PiS jest też Ludwik Dorn, ale gdzieś zniknął. Czy kontestuje własną partię? Czy pisze kolejny list do wykształciucha? Poznikali na dobre także inni, którzy mówili kulturalnym językiem: Kazimierz Ujazdowski czy Paweł Zalewski. Czy więc dziś miłość do PiS musi oznaczać miłość do Antoniego Macierewicza? Czy to ostatni szermierz inteligencji, który Panu pozostał?









Reklama