W trakcie kampanii wyborczej Dmitrij Miedwiediew zapewniał rodaków, że nie będzie marionetką i obiecał im nową Rosję: potęgę gospodarczą, w której kwitną swobody obywatelskie. Mało kto wątpi w to, że kremlowski kandydat wygra wybory. Jednak analitycy zadają sobie pytanie: czemu ma służyć jego wyborcza retoryka? Czy to gra pod publiczkę, czy rzeczywiste plany? I jakie są szanse na ich realizację?

Reklama

Obietnice następcy odbiegają od tego, do czego przez 8 lat przyzwyczaił Rosjan obecny prezydent. Jego precyzyjnie sformułowany program gospodarczy, to - jeżeli dać wiarę jego słowom - nowoczesna gospodarka oparta na innowacjach i inwestycjach, walka z korupcją i ograniczenie roli państwa - nowe przejrzyste zasady, które pozwolą wzbogacić się zwykłym ludziom, a nie tylko wąskiej uprzywilejowanej grupie. "Wolność jest duszą wszystkiego, bez niej wszystko jest martwe. Chcę, by naród przestrzegał prawa, ale nie prawa niewolników" - cytował carycę Katarzynę Wielką podczas swojego programowego wystąpienia w syberyjskim Krasnojarsku.

Miedwiediew podobnie jak Putin chce, by Rosja była silna i liczyła się w świecie. Ale przyznaje, że droga jeszcze daleka. "Nie jesteśmy bogatym państwem, lecz państwem rozwijającym się" - przekonywał. "Nie prosimy nikogo, by kochał Rosję, ale zdobędziemy szacunek. Nie siłą, lecz dzięki odpowiedniemu zachowaniu i naszym sukcesom" - te zapowiedzi odbiegają nieco od wojowniczej retoryki, tak typowej dla Putina.

Miedwiediew, zupełnie jak Putin na początku swoich rządów, nie bał się też mówić przykrej prawdy. Na przykład o rozpasanej biurokracji i tłamszeniu biznesu przez rozrośnięte państwo. "Władza nie powinna rozkazywać gospodarce, ale stworzyć racjonalne reguły jej działania i szanować prawa człowieka. To jest optymalny układ. Czy tak jest u nas? Oczywiście, że nie" - mówił. "Za nami wieki biurokratycznych tradycji. Nasza biurokracja nie jest efektywna. Jest skorumpowana" - przestrzegał.

Analitycy nie przestają się zastanawiać, o co tak naprawdę chodzi Miedwiediewowi. Jako wskazany przez odchodzącego prezydenta jego sukcesor miał przecież być "kontynuatorem kursu Putina". To w tych magicznych trzech słowach kryła się tajemnica jego wysokich notowań i pewnego zwycięstwa w wyborach. I chociaż Miedwiediew od zawsze był uważany za liberała na Kremlu, wielu analityków twierdziło, że gdy zostanie prezydentem, stanie się po prostu drugim Władimirem Putinem.

Wielu z nich uznało więc, że wizjonerskie zapowiedzi Miedwiediewa są tylko i wyłącznie przedwyborczą propagandą. Są jednak i tacy, którzy wierzą w powiew nadchodzących zmian.

"Miedwiediew nie ma potrzeby, by koniunkturalnie zagrywać liberalnymi wizjami w nieliberalnym społeczeństwie. Tym bardziej że zwycięstwo i tak ma już w kieszeni" - twierdzi w rozmowie z DZIENNIKIEM politolog Aleksiej Makarkin. Jego zdaniem, po latach putinowskiego umacniania władzy Miedwiediew jest gotów do stopniowej reformy państwa i jego przebudowy na bardziej liberalną modłę. Właśnie dlatego nie mówi o wojnie, wyścigu zbrojeń czy rywalizacji z Zachodem, ale pragmatycznie rysuje wizję otwartej na zagraniczne inwestycje Rosji, silnego rubla i gospodarki rynkowej.

Co wcale nie oznacza całkowitego odwrotu od dotychczasowej polityki. Na pewno nie od linii polityki zagranicznej. Miedwiediew pojechał do coraz bardziej prorosyjskiej Serbii, gdzie manifestacyjnie podkreślił rosyjski sprzeciw wobec niepodległości Kosowa i wykorzystał zamieszanie wokół swojej wizyty, by podpisać strategiczne dla Gazpromu porozumienie o gazociągu South Stream.

Komentując sprawę zamknięcia w Rosji oddziałów British Council, nie bał się powiedzieć, że mogły one być przykrywką dla działalności szpiegowskiej.

Ale "nie od razu Moskwę zbudowano" - mówi rosyjskie przysłowie. Być może nowy prezydent rzeczywiście zechce zrealizować swoją wizję. Zanim Rosjanie znów usłyszą, że władza chciała jak najlepiej, a wyszło... jak zawsze.

















p

Rozmowa z Richardem Pipesem, amerykańskim historykiem i ekspertem od spraw Rosji

Eliza Sarnacka-Mahoney: Wiktor Jerefiejew, rosyjski pisarz i publicysta, jest zdania, że Dmitrij Miedwiediew to najlepsza rzecz, jaka mogła się Rosji w obecnej chwili przytrafić. Zgadza się pan z tą opinią?
Richard Pipes: Absolutnie nie. Rosja nie jest dziedziczną monarchią i prezydenta powinien wybierać naród. Miedwiediew został na swoje stanowisko wyznaczony, podczas gdy jego potencjalna opozycja została w brzydki sposób usunięta z politycznej sceny. Mówię tu na przykład o byłym premierze Michaile Kasjanowie, którego Kreml pozbył się w ten sposób, że oskarżył go o oszustwa podatkowe. Rosjanie potrzebują możliwości wyboru. Podtykanie wyborcom kandydata, który został odgórnie mianowany przez ludzi trzymających władzę, nie jest dobre dla żadnego narodu ani dla żadnego systemu politycznego.

Dlaczego Putin wybrał na swego następcę właśnie Miedwiediewa?
Rolę na pewno odegrał fakt, że obaj od lat się przyjaźnią i dobrze znają. Poza tym Miedwiediew nie jest nazbyt silną ani wyrazistą postacią, co także jest odchodzącemu prezydentowi na rękę. Odpowiedź na to pytanie być może właśnie znaleźli dziennikarze brytyjscy. Przyrównali oni kandydaturę Miedwiediewa do Johna Majora, który w 1990 r. był wybrany przez Margaret Thatcher jako jej następca. Thatcher potrzebowała kogoś, kto będzie jej słuchał i stosował się do jej zaleceń.

Jaką rolę przypisze sobie teraz Putin?
Wiadomo, że zostanie premierem. Nie wiadomo natomiast, jak dokładnie będzie wyglądała współpraca między szefem rządu i prezydentem. Sądząc po sygnałach, jakie wysyłają obaj w swoich wystąpieniach, wydaje się bardzo prawdopodobne, że stworzą układ, w którym podzielą między siebie funkcje. Putin zajmie się polityką zagraniczną, a Miedwiediew - krajową.

Jakich zmian może spodziewać się Rosja Miedwiediewa?
Na razie wszystko wygląda bardzo obiecująco. Miedwiediew mówi o poszanowaniu prawa i o zwiększeniu odpowiedzialności polityków przed narodem. Ideał jego państwa można określić jako socjalistyczną demokrację. Pamiętajmy jednak, że Miedwiediew niedawno podkreślał, iż Rosja nie powinna być demokracją w tradycyjnym tego słowa znaczeniu, czyli demokracją parlamentarną. Dlatego nie powinniśmy mieć złudzeń, że jego wizja państwowości nie odbiega od wizji Putina.

Czego może się po nim spodziewać Europa? Miedwiediew powiedział swego czasu, iż "Rosja jest w stanie odgrywać rolę decydującego, międzynarodowego gracza, ponieważ jest największym, pojedynczym dostawcą energii na świecie".

Miedwiediew przypomniał w ten sposób Europie, że jakkolwiek na to nie patrzeć, Europa jest od Rosji uzależniona, zwłaszcza w kwestii dostaw ropy i gazu. W jej interesie leży więc, by posiadała z Rosją jak najlepsze relacje. Można to traktować także jako swoiste ostrzeżenie, by Europa realizowała własną, niezależną od USA politykę zagraniczną. Wiadomo na przykład, że Rosja jest przeciwnikiem projektu instalacji amerykańskiej tarczy antyrakietowej na terenie Polski i Czech. Część Europy także podchodzi do tego planu z rezerwą. Rosja bardzo chętnie widziałaby więcej przejawów tego rodzaju wspólnego sceptycyzmu.

Przesłanki, że za Miedwiediewa Rosja będzie kontynuowała linię dotychczasowej polityki zagranicznej to nie najlepsza nowina dla USA.
Nie, ale trzeba pamiętać, że Rosja i USA wciąż mają wspólne cele, które konsekwentnie realizują. Najważniejszy to globalna wojna z terroryzmem. Rosja podobnie jak Ameryka uważa się za bezpośrednią ofiarę terroryzmu i wierzy w międzynarodową współpracę na rzecz jego eliminacji. Możliwe też, że w niedalekiej przyszłości będziemy świadkami zbliżenia Rosja i USA w związku ze zgodnością stanowisk w sprawie Iranu. Ambicje nuklearne Teheranu zaczynają niepokoić Rosję, która wysyła sygnały, że być może będzie gotowa poprzeć projekt nałożenia na Iran kolejnych sankcji. Jako historyk uważam jednak, że największą komplikacją w stosunkach między Kremlem a Białym Domem pozostają nie tyle poszczególne posunięcia polityczne obu państw, co czynnik socjologiczny. Rosjanie - i nie mówię tutaj wyłącznie o rosyjskim rządzie, ale o zwykłych obywatelach - do dzisiaj hodują w sobie ambicje, by być taką samą potęgą jak Ameryka.

Jaki rodzaj polityki wobec Rosji uważa pan w takim razie za najbardziej korzystny dla Polski?
Polska powinna pozostać silnym sojusznikiem USA oraz lojalnym członkiem Unii Europejskiej. Powinna jednak bardzo zwracać uwagę na interesy Rosji. Rosjanie są na przykład niezwykle przeczuleni na punkcie Ukrainy postrzeganej jako kolebka ich państwowości i narodowości. Uważają, że w związku z tym mają naturalne prawo traktować Ukrainę jako tereny swoich wpływów, że to się im historycznie należy. Od tego typu konfliktów między sąsiadami wszystkie inne kraje, w tym Polska, powinny się trzymać jak najdalej. Polska powinna się za to skoncentrować na zacieśnianiu współpracy gospodarczej i handlowej z Federacją Rosyjską. Pole do efektywnej współpracy widzę też na płaszczyźnie militarnej oraz w ramach wojny z terroryzmem.

Czy uważa pan, że Rosja pogodzi się kiedykolwiek z wizją silnej, niezależnej Polski?
Na pewno nie. To nie w jej stylu. Rosja chciałaby, żeby wszyscy jej sąsiedzi byli słabi, to się wpisuje w jej wizję mocarstwa. Nie oznacza to jednak, że relacje Polski i Rosji muszą być z góry skazane na turbulencje. Polska jest katolicka, Rosja jest prawosławna. Polska jest ostatnim na wschodzie przyczółkiem Zachodu oraz sfery wpływów amerykańskich, a do tego członkiem NATO, co nigdy się Rosji nie podobało i podobać nie będzie. Ale Rosja jest z niezależnością Polski pogodzona. W chwili obecnej Polska potrzebuje przede wszystkim dobrej, silnej dyplomacji, która m.in. jasno określi jej stosunek do Ukrainy i uzna rurociąg bałtycki między Rosją a Niemcami jako prywatną sprawę Rosji, a nie umyślne deptanie Warszawie po jej odciskach. Rozwiązana została sprawa embarga na import polskiego mięsa do Rosji, premier Tusk był z oficjalną, dobrze zaaranżowaną wizytą na Kremlu. Zawsze jest szansa na lepszą przyszłość, trzeba tylko taktycznie nad nią popracować.






















Reklama

p

Richard Pipes - (ur. 1923 r.) amerykański historyk specjalizujący się w sprawach Rosji, doradca prezydenta Ronalda Reagana ds. Rosji i Europy Środkowej, autor kilkunastu książek o tematyce rosyjskiej wydawanych także w Polsce.