Na sześć dni przed rozpoczęciem igrzysk Benedykt XVI przekazał swoje "serdeczne pozdrowienia" Chinom, gospodarzowi olimpiady oraz jej organizatorom i sportowcom. Papież podkreślił jednak, że impreza ta powinna dać "społeczności międzynarodowej cenny przykład koegzystencji osób różnego pochodzenia przy poszanowaniu wspólnej godności".

Reklama

Te słowa papieża oddają stosunek Kościoła do igrzysk w Pekinie: pełne szacunku życzenia i jednocześnie upomnienie się m.in. o przestrzeganie godności ludzkiej. Jak to rozumieć?

"Bojkot i zamknięcie się na Chiny to nieskorzystanie z szansy promowania praw człowieka" - tłumaczy w DZIENNIKU kapelan polskich olimpijczyków ks. Edward Pleń. Choć ma świadomość, że 18 dni igrzysk nie zmienią mentalności komunistycznego reżimu, to jest przekonany, że "będzie to ziarno, które zaowocuje w przyszłości".

Dystans wobec bojkotowania olimpiady nie oznacza jednak milczącej zgody duchownych na łamanie praw człowieka za chińskim murem. Ks. Edmund Jaworski na czas trwania igrzysk zamknął się w kościele i nieustannie modli się, aby Chiny zaprzestały represji wobec narodu tybetańskiego. "Pragnę w ten sposób wyrazić mój krzyk, bo Tybet jest krzyżowany na oczach świata" - tłumaczy proboszcz parafii św. Kazimierza w Gułtowach koło Poznania.

A kapelan polskich olimpijczyków z Aten ks. Józef Wójcik zaapelował do radomskich pielgrzymów idących na Jasną Górę o "modlitwę, aby do Chin wróciła wolność religijna", po czym opowiedział o represjach wobec Kościoła w tym kraju.

Liczbę katolików w Chinach szacuje się na 10-15 milionów. Są skupieni w Kościele "patriotycznym" - podporządkowanym chińskiemu reżimowi oraz Kościele "podziemnym" - wiernym Stolicy Apostolskiej. Papiescy katolicy są nieustannie prześladowani, w wyniku represji zmarło blisko 40 biskupów, którzy przeszli przez wieloletnie więzienia i obozy pracy.

Abp Głódź: Apele polityków o bojkot to hipokryzja

Reklama

Bogumił Łoziński, DZIENNIK: Czego będzie więcej na igrzyskach w Pekinie: polityki czy sportu?
Abp Sławoj Leszek Głódź*: Czas na polityczne dyskusje, czy Chiny są odpowiednim miejscem na igrzyska był przed ośmioma laty, kiedy komitet olimpijski podejmował decyzję, gdzie w 2008 r. ma się odbyć to wielkie sportowe wydarzenie. Przecież wtedy wszyscy doskonale wiedzieli, jaka jest sytuacja w Chinach, a mimo to wielką dyskusję rozpoczęto na kilka miesięcy przed startem imprezy. Obecność na igrzyskach prezydenta Stanów Zjednoczonych George’a Busha i przywódców innych państw gwarantuje, że przebiegną one w odpowiedniej, sportowej atmosferze.

A jak mają zachowywać się sportowcy? Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Hans-Gert Poettering wezwał ich do protestów.
Część polityków chce zaistnieć przy okazji takiego wydarzenia jak olimpiada i wciągnąć sportowców do swojej gry. Dlaczego politycy nie zabierali głosu, gdy był na to czas przed ośmioma laty? Dlaczego wtedy nie krzyczeli? To wygląda tak, że sportowcy są wzywani do postu, a politycy i biznesmeni chcą mieć dla siebie wielkiego schabowego na cały talerz.

Ksiądz arcybiskup nie pochwala tego postu?
Lepsza niż bojkot jest droga pokojowego przekonywania chińskich władz do przestrzegania praw człowieka. W takim duchu wypowiada się w ostatnich dniach Benedykt XVI. Papież przekazał Chińczykom błogosławieństwo i wyraził nadzieję, że olimpiada się powiedzie i otworzy ich kraj na ewangelię i inne kultury. Zapewnił też o modlitwie za Chiny. To ważne przesłanie, papież okazał temu narodowi szacunek.

Polacy przywiozą z Pekinu medale?
Wierzę, że tak. Szanse na medal mamy w grach zespołowych, pływaniu czy kajakarstwie. Liczę na kilkanaście krążków, w tym cztery, pięć złotych. Warto zwrócić też uwagę, że podczas tych igrzysk po raz pierwszy dojdzie na taką skalę do konfrontacji między Ameryką i Europą, które dominują w sporcie, z Azją. Ciekaw jestem, kto z niej wyjdzie zwycięsko.

*Abp Sławoj Leszek Głódź, metropolita gdański, członek Rady Stałej Konferencji Episkopatu Polski