"Na Kapitolu rozmawia się o relokacji części wojsk do Rumunii – słyszymy z Waszyngtonu". Później politycy opozycji zaczęli nakręcać tę spiralę. Można wręcz odnieść wrażenie, że już jutro pierwsze amerykańskie jednostki wojskowe wyruszą spod Warszawy pod Bukareszt.
Wydaje się jednak, że warto wziąć trzy głębsze oddechy, podrapać się w głowę, może nawet pójść na spacer czy przepłynąć się łódką (w końcu sierpień to czas wakacji) i na całą sprawę spojrzeć z pewnym dystansem. Tak więc po pierwsze, nieważne jak głupie, bezsensowne i szkodliwe są wojenki PiS z mediami, świat wojska różni się od świata mediów zasadniczo – tutaj bardzo niewiele rzeczy istotnych dzieje się szybko. Ruchy są planowane na wiele lat do przodu, co widać choćby na przykładzie trwającej budowy magazynów na sprzęt wojsk amerykańskich w Powidzu. To nie jest tak, że jedną decyzją z dnia na dzień przeniesiemy gdzieś kilka tysięcy żołnierzy. Taka operacja wymaga planowania i budżetu, rozbudowanej infrastruktury, a na dodatek namówienia do tego wojskowych, bo inaczej cały proces mogą boleśnie opóźniać. Przekonał się o tym m.in. Donald Trump, który jako prezydent radośnie ogłosił, że część wojsk USA wycofa się z Niemiec.