Trudno oceniać, jakie będą konsekwencje wycofania przez rząd poparcia dla Anny Fotygi na funkcję ambasadora Polski przy ONZ. Nie chcę również oceniać pani minister Fotygi, a więc osoby, która przez niemal dwa lata kształtowała polską politykę zagraniczną w sposób całkowicie odmienny niż obecny rząd.

Reklama

Zaskakujące jest jednak to, że upadła rządowa inicjatywa, która oznaczała próbę budowy porozumienia wokół polskiej polityki zagranicznej. Przecież pewnym nieodzownym wymogiem jest to, że kandydat nawet bardzo kompetentny i spełniający wszelkie formalne wymagania, aby objąć funkcję ambasadora, musi dawać rządowi rękojmię realizacji instrukcji, które będzie otrzymywał od ministra spraw zagranicznych. Jeżeli jednak takiej rękojmi brak, to trudno się dziwić, że rząd i premier podejmują taką, a nie inną decyzję i wycofują się ze swojej pierwotnej inicjatywy. Miała ona wyłącznie sens wówczas, gdy kandydat stwarzał taką rękojmię. Jej brak przy każdej podobnej nominacji jest przesłanką negatywną dla szefa MSZ i rządu.