Chcą oni "kawałkowania" (jak to określa "Wyborcza") ciała zmarłego ledwie trzy lata temu papieża. W tekście jest makabra, zgroza, oburzenie, czuć też politowanie dla ciemnoty.
Historia wstrząsająca, ale nieprawdziwa. Od rzekomego "kawałkowania" odcinają się najważniejsi hierarchowie polskiego Kościoła, także ci wymienieni w tekście jako wspólnicy makabrycznego procederu. Zaprzecza, zarzucając "Wyborczej" kłamstwo, proboszcz jednego z sanktuariów, które jakoby natarczywie żądało relikwii z ciała papieża. Wreszcie okazuje się, że kościelne przepisy nie zezwalają na takie "pokawałkowanie" ludzkich zwłok.
Cóż, powie ktoś, dziennikarze tacy są, w pogoni za newsem mogą stracić kontakt z rzeczywistością. Ale "Gazeta" traciła kontakt z realiami w sprawach poważnych, np. wyszukując antysemitów i ksenofobów lub zagrożeń dla demokracji tam, gdzie ich nie było. Lewitowanie w sprawach sensacyjnych, jak sami mniemali jej redaktorzy, to miała być wada tylko tabloidów. Te zresztą od czasu pojawienia się na polskim rynku dziennika "Fakt" zwalczała tabloidy z zażartością godną lepszej sprawy. Z drugiej "Wyborcza" zawsze prezentowała się jako pismo przyjazne ludziom wierzącym, z wydzieloną dla nich raz w tygodniu stroną, jako życzliwy komentator wydarzeń w Kościele katolickim. Taka przynajmniej jest oficjalna linia.
Coś jednak ciągnie "GW" w stronę potępionego przez nią formatu. Tabloid, nawet made by Agora, to emocje. W takim piśmie można wyrzucić z siebie swoje sympatie i antypatie. Można zatytułować tekst "Komu kości, komu serce" albo zapowiedzieć audycję w należącym do Agory radiu "Apetyt na kości papieża".
No bo nikt nie ośmieli się głośno skrytykować zmarłego papieża. Ale zwykły proboszcz, parafianin (jak sama nazwa wskazuje) czy któryś z biskupów? Wiadomo, ciemnota, zacofanie i wrogość wobec Europy. Po prostu średniowiecze, gdzie bez relikwii, np. szczebla drabiny, która przyśniła się Jakubowi, ani rusz. Gdyby nie "Wyborcza" żylibyśmy w drugim Iranie.
Jednego tylko w tekście o rzekomym "kawałkowaniu" zabrakło. Nic nie było o złowrogiej roli Radia Maryja i ojca Rydzyka. A on też musiał maczać w tym palce. To, że któryś z redaktorów "GW" tego nie zauważył, to gorzej niż zbrodnia. To błąd.