Jak pisze "Fakt", pracownicy ministerstw pod koniec rokiem szturmem ruszyli do salonów samochodowych. Nowe auta postanowiła sobie sprawić minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska. Na stronach resortu pojawiło się właśnie ogłoszenie o wyborze najkorzystniejszej oferty na dwie limuzyny - łącznie będą kosztować 230 tys. zł.

Reklama

Nowymi autami będzie się mogła wkrótce pochwalić także Katarzyna Hall, szefowa resortu edukacji. Na resortowym parkingu staną niedługo trzy nowe samochody, łącznie za 371 tys. zł. Aż cztery nowe limuzyny sprawi sobie z kolei ministerstwo sprawiedliwości. Resort zapłaci za nie 305 tys. zł.

Kilka dni temu "Fakt" pisał już o zamówieniu, które złożyło Ministerstwo Infrastruktury. Cezary Grabarczyk postanowił kupić trzy nowiutkie limuzyny, za które będzie musiał zapłacić nawet pół miliona złotych - wylicza gazeta.

W garażach wszystkich ministrów stoi w sumie niemal 480 samochodów. Ich eksploatacja i paliwo przez dwa lata kosztowały ponad 16 mln zł. Na zakup nowych aut za rządów PO-PSL ministrowie wydali już 6 mln zł. Dla porównania - w Szwecji rząd ma do dyspozycji zaledwie 16 samochodów, a każdy minister, jeśli chce takim autem gdzieś pojechać, musi wcześniej zarezerwować kurs.

>>> Czytaj też: Zabraliśmy prezydentowi 4 mln!