Za 180 tysięcy złotych można by wybić całą szczurzą i mysią armię. Jednak pracownicy ministerstwa rozwoju regionalnego zaprzeczają, jakoby siedzibę resortu opanowała plaga gryzoni.

"Deratyzację robimy dwa razy w roku, a dezynsekcję około sześciu" - tłumaczy biuro prasowe. Skąd w takim razie taka skala odszczurzania? "Robimy to profilaktycznie, bo w budynku jest barek, w którym wydawana jest żywność" - przyznają pracownicy ministerstwa.

Reklama

Czytaj także: Leszek Miller po liftingu! FOTO