Ryszard Sobiesiak, biznesmen działający w branży hazardowej - która według CBA lobbowała na rzecz korzystnych dla siebie zmian w prawie - ma słabą pamięć. Ten znajomy Drzewieckiego zeznał niedawno, że widział się ze zdymisjonowanym ministrem sportu na Florydzie. Gdyby Sobiesiak nie odwołał swoich zeznań, komisja śledcza musiałaby złożyć zawiadomienie do prokuratury o tym, że ktoś kłamał przed komisją. Drzewiecki, bowiem, zaprzeczał, że widział się w USA z Sobiesiakiem.

Reporterzy Radia ZET dowiedzieli się jednak, że Sobiesiak zmienił zdanie. Przypomniał sobie, że nie rozmawiał z Drzewieckim na Florydzie, ale jedynie z jego żoną. Zmienił zdanie mimo tego, że wcześniej dokładnie relacjonował to spotkanie w USA. Mówił, że spotkali się z Drzewieckim w restauracji. Dopytywany 11 lutego na zamknietym posiedzeniu komisji przez śledczego Bartosza Arłukowicza o to czy rozmawiali o aferze odpowiedział : "O aferze coś tam było".

Co ważne - jak dowiedziało się Radio ZET - Sobiesiak zmienił zeznanie przed amerykańskim notariuszem. Kto i kiedy zawiózł mu zeznania na Florydę tego nie wiadomo, bo pracownicy sekretariatu komisji otrzymali od przewodniczacego komisji śledczej Mirosława Sekuły zakaz informowania dziennikarzy.

Zastanawiająca jest też zbierzność dat - donosi Radio ZET. Sobiesiak zmienił zeznania 30 marca. W tym czasie po długiej nieobecności, do kraju wrócił z Florydy Mirosław Drzewiecki. 31 marca udzielił kilku wywiadów, w których ponownie zapewniał, że z Sobiesiakiem nie miał kontaktu.





Reklama