Prezes PiS zaznaczył, że ten "prerząd" nie będzie podzielony na resorty - jak gabinet cieni - tylko na kierunki: gospodarka, polityka społeczna, polityka zagraniczna, oświata i kultura, finanse publiczne, rolnictwo. W tym zespole oprócz kandydatów PiS na ministrów i wiceministrów znajdą się również kandydaci na wojewodów i wicewojewodów.
Pomysł nie jest nowy i powraca na zasadzie "nowe to dobrze zapomniane stare". Powstanie takiego gabinetu cieni zapowiadano zaraz po tym, jak Jarosław Kaczyński stracił stanowisko premiera, czyli w październiku 2007 roku.
>>>Jarosław Kaczyński tworzy rząd... cieni
"Chodzi o to, aby istniała zwarta grupa, która będzie realizować jedną linię. Do tej pory były z tym ogromne kłopoty" - powiedział szef PiS.
Przyznał on, że pierwszy rząd PiS (w 2005 r.) tworzony był trochę z łapanki, bo Prawo i Sprawiedliwość liczyło wtedy na wielką koalicję z PO i było przygotowane "na połowę rządu, a nie na cały". Tym razem - jak zapewnił - jego ugrupowanie nie popełni tego błędu.
"Nie popełnimy też tego błędu polegającego na tym, że ludzie mający inne poglądy czy niezainteresowani realizacją naszego programu będą pełnić jakieś funkcje. To często uniemożliwia prowadzenie polityki" - dodał prezes PiS.
Były premier pytany był też m.in. o powstającą partię Libertas irlandzkiego milionera Declana Ganleya. Nazwał ją "szalupą dla wielu polityków, która jednak nie odegra żadnej, znaczącej roli na scenie politycznej".
Prezes PiS pytany był o to, czy Polska zdąży z przygotowaniem do Euro 2012. Według niego przygotowania do tej wielkiej imprezy to "wskaźnik nieudolnego systemu, który kieruje naszym krajem".