"Kaczyński (ten ważniejszy) chce tworzyć prerząd. Myślałem, że wszyscy się przesłyszeliśmy, że Kaczyński będzie tworzył przyrząd - jakiś tam - ale nie, wódz wyraźnie podkreślił, że po wyborach do Parlamentu Europejskiego stworzy prerząd. A ściślej: prerząd stworzy jego partia" - pisze Palikot.
>>>Prezes zaskoczył PiS, mówiąc o "prerządzie"
"(...) Ze starej gwardii zostali Kaczyńskiemu jedynie Gosiewski i Wassermann, może więc nie od rzeczy będzie sięgnąć po sprawdzonych przyjaciół - Lepper nie pogardzi przecież funkcją prewicepremiera, a Giertych mógłby zostać preministrem od ponownego wyrzucania Gombrowicza ze szkół. To już jest czterech. Profesor Zybertowicz spokojnie może odpowiadać za prehistorię, czyli grzebanie w teczkach - najlepiej na stanowisku preministra od służb specjalnych; przy okazji tego szczawika od książki o Wałęsie trzeba by awansować na presekretarza stanu - zaś prefinansami zajmie się wierna wodzowi Zyta Gilowska, pilnując żebyśmy, broń Boże, nie weszli do prestrefy euro!"
"Sześciu takich preministrów plus ten szczawik (a w odwodach czekają przecież Brudziński, Karski, Wiechecki, Wierzejski, Mojzesowicz, Filipek - kwiat polityki!), wzmocnionych przez prepremiera Kaczyńskiego oraz preprezydenta Kaczyńskiego - nooo… z taką ekipą to góry można przenosić!" - kpi Palikot.
Oferując swoim pretorianom Inflanty, Kaczyński wie, w co gra: w PiS jest dzisiaj tak wielu wkurzonych na preprezesa, który zablokował im wejście na listy do europarlamentu, że ten przedsmak przyszłej władzy miałby im dać namiastkę spełnienia ambicji - i wyciszyć atmosferę w partii. Będą mogli, obiecuje im Kaczyński, obradować na wyjazdowych sesjach <prerządu> w Klarysewie, napiją się wina, spiszą kolejne wersje wodzowskiego orędzia, poćwiczą oklaski. Będą słuchali kolejnych prewizji i prepowiedni, będą razem z prepremierem snuli marzenia o preIVRP. I tylko o jednym Kaczyński im nie powie, choć sam to czuje: ich prepremiera nigdy nie nastąpi" - kończy Palikot.