Jerzy Borowczak to długoletni przyjaciel Lecha Wałęsy. W TVN24 tłumaczył, dlaczego były prezydent pojechał na kongres Libertas w Madrycie. "On lubi zwarcie. Czy to w Radiu Maryja czy z Gierychem. Wałęsa był zawsze taki" - mówił Borowczak. "On im powie, że ogólnie nie mają racji, ale są w ich programie punkty, z którymi się zgadza. Zapyta na przykład, dlaczego Polska musiała zamknąć stocznie, a Niemcy i Francja mogą wydawać miliony na ratowanie własnego przemysłu. Bo my chcemy unii solidarnej dla wszystkich"
Czy jego zdaniem, nie ma sprzeczności w tym, że były prezydent w kraju popiera PO, a poza jej granicami stawia na konkurencyjny Libertas? "On kocha PO. Zawsze będzie głosował na Platformę. Jest platformersem" - mówi Borowczak i dodaje, że prezydent nie pojechał do Madrytu z powodu pieniędzy, tylko dla idei. "Gdyby chciał robić rzeczy za pieniądze, to nie musiałby wychodzić z domu. Na przykład teraz, gdy Palkiot zaproponował mu pieniądze, 100 czy 120 tys. euro, za to, żeby został w domu" - mówił Borowczak.
>>> Palikot próbuje przekupić Wałęsę
Dodaje, że jego zdaniem pensja prezydenta powinna wynosić tyle co europosła lub trzy razy tyle co polskiego posła, a więc powinna wahać się w granicach 20-30 tys. zł miesięcznie.
Borowczak nie wierzy w to, że Libertas zaproponuje Wałęsie kandydowanie na stanowisko prezydenta Unii Europejskiej, które ma powstać po przyjęciu przez wszystkie kraje UE Traktatu Lizbońskiego. "Myślę, że takiej propozycji nie będzie, a jeśli nawet to nie będzie szczera, tylko obliczona na reklamę" - powiedział przyjaciel byłego prezydenta.
Jerzy Borowczak to polityk i działacz związkowy. W 1980 razem z Bogdanem Borusewiczem zainicjował strajk w Stoczni Gdańskiej.