Religa nie powiedział w sejmie nic nowego. Dodatkowe pieniądze na lepszą opiekę nad naszym zdrowiem chce wyciągnąć z kieszeni podatników. Być może trzeba będzie zapłacić za wizytę u specjalisty.
Religa przedstawił 10-punktowy program naprawy, ale rozłożony na lata.
... do prawie pustej sali Rafał Meszka
Jeden z pomysłów ministra uderzy po kieszeni wszystkich kierowców. Mamy płacić wyższe ubezpieczenia komunikacyjne i za te pieniądze będą leczone ofiary wypadków.
Minister obiecał, że do końca 2007 roku dowiemy się, za co będziemy płacić u lekarza, a co należy nam się za darmo. Pacjenci, których stać na dopłacanie za lepszą opiekę, będą mieli taką możliwość. "Służba zdrowia będzie miała dodatkowe pieniądze, a taki system ograniczy szarą strefę" - mówił Religa.
Posłowie opowiadali wcześniej przygotowane banały: Koalicjanci chwalili się, że ich program od dawna zakłada poprawę służby zdrowia i wytykali opozycji, że nie ma swoich pomysłów, jak rozwiązać kryzys. Opozycja odpowiadała, że służba zdrowia się sypie, a rząd i koalicja nic nie robią.
Nie obyło się bez skandaliku. Religa posprzeczał się z posłami PO, kiedy ci zarzucili mu, że podczas wystąpienia posłanki Ewy Kopacz wyszedł z sali. Wychodzącego ministra widział Jan Rokita. Według Zyty Gilowskiej, Religa był cały czas na sali.
Ochrona zdrowia to jest sprawa, która dotyczy wszystkich. "To jest sprawa naprawdę ponadpolityczna! Zróbmy coś mądrego wspólnie!" - apelował zrezygnowany już Religa do posłów opozycji.
Garstka posłów na sali i wzajemne polityczne ataki zamiast rzeczowej dyskusji - tak parlamentarzyści zajmowali się naszym zdrowiem. Zbigniew Religa przedstawił program naprawy służby zdrowia, ale niewiele z niego wynika.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama