Roman Giertych i Dawid Peleg złożyli w hołdzie kwiaty przed pomnikiem Żydów zamordowanych w Jedwabnem. Wicepremier położył wiązankę z biało-czerwonych kwiatów, a ambasador - z kwiatów biało-niebieskich. Po zakończeniu obchodów wicepremier odwiedził pobliski kościół i śmigłowcem wrócił do Warszawy.
Roman Giertych, wicepremier i minister edukacji, przyjechał do Jedwabnego, by - jak powiedział - wyciągnąć po raz kolejny rękę w stronę narodu izraelskiego. Dodał, że w Polsce nie ma i nie będzie miejsca na antysemityzm. Mimo deklarowanych chęci, Giertych jednak nie rozmawiał z ambasadorem Izraela.
Dawid Peleg, ambasador Izraela, twierdzi, że nie ma osobiście nic do wicepremiera Giertycha. Jednak trudno nie zauważyć antysemickich akcentów pojawiających się w działalności wicepremiera.
W obronie Giertycha stanął Jan Rokita z Platformy Obywatelskiej. Ma nadzieję, że wcześniejsze słowa ambasadora o bojkocie polskiego ministra edukacji nie są stanowiskiem samych władz Izraela. "Bojkotowanie jakichkolwiek ministrów obcego kraju jest całkowicie niedopuszczalne" - powiedział Rokita.
10 lipca to niechlubna data w historii Polaków. 65 lat temu nasi rodacy zamordowali w Jedwabnem co najmniej 340 Żydów - 300 z nich żywcem spalono w stodole, a 40 rozstrzelano. Mimo że zbrodni dokonali Polacy, to jej inspiratorami byli Niemcy.
Roman Giertych i ambasador Izraela byli w tym samym czasie w Jedwabnem, ale się nie spotkali. Obaj wzięli udział w uroczystości w 65. rocznicę mordu Żydów. Nie mieli jednak okazji, by wymienić poglądy. A mieli o czym rozmawiać, bo Dawid Peleg ogłosił, że bojkotuje polskiego ministra edukacji. Dlaczego? Bo jest członkiem skrajnie prawicowej partii, oskarżanej przez Izrael o antysemityzm.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama