Jakie kryteria musi spełnić szpital, aby znaleźć się w sieci szpitali publicznych?
Zbigniew Religa: Podstawowym kryterium jest to, czy szpital odpowiada potrzebom zdrowotnym mieszkańców. Ważna będzie też jego wielkość - szpitale poniżej 150 łóżek nie powinny istnieć. Weźmiemy też pod uwagę stan finansowy szpitala. W sumie będziemy się kierować kilkunastoma kryteriami.
Dlaczego małe szpitale nie mają już racji bytu?
- Bo nie są w stanie zaoferować odpowiedniej opieki medycznej. Często gdy pacjent trafia do szpitala, okazuje się, że wymaga dodatkowej diagnostyki. Mały szpital nie może tego zaoferować, bo ma ograniczone możliwości fiansowe.
Czy ma szanse wybronić się przed likwidacją szpital, który nie spełnia któregoś z kryteriów?
- Oczywiście, że tak. Zadłużenie szpitala nie zawsze będzie oznaczało jego likwidację. Niektóre bardzo zadłużne szpitale są potrzebne ze względu na swoją funkcję, np. Centrum Zdrowia Matki Polki. Jest to bardzo ważny ośrodek wyspecjalizowany m.in. w leczeniu patologii ciąży czy kardiologii noworodka. Służy pacjentom z całej Polski. Nie może być zlikwidowany nawet, jeśli ma długi.
Zwykle, gdy pojawiają się propozycje likwidacji szpitali, zaczynają się protesty w obronie miejsc pracy. Po czym władze się wycofują. Jaka jest pewność, że i tym razem tak się nie skończy?
- I tym razem spodziewam się protestów. Ale jestem gotów realizować to, co jest dla pacjentów dobre, bez względu na kłopoty.
Szpitale często się tłumaczą, że w tarapaty wpadły nie z własnej winy, ale z powodu NFZ, który limituje usługi medyczne i ogranicza fiansowanie. Czy to sprawiedliwe, że politycy nie dają tym szpitalom szansy?
- Gdy szpitali jest za dużo, a NFZ musi je wszystkie obdzielić, to wszystkie one dostają za małe kontrakty. Jeśli szpitali będzie mniej, to te, które zostaną, będą znacznie lepiej dofinansowane. Niestety niektóre niepotrzebne szpitale otrzymują kontrakty wyłącznie dlatego, że naciskają samorządy. Przykładem może być likwidacja szpitala w Dusznikach. Stał się on niepotrzebny po otwarciu szpitala w Polanicy. Ale w jego obronie interweniuje tyle osób, że ta sprawa z merytorycznej stała się polityczna.
W małych, lokalnych szpitalach często leczą się ludzie ubodzy, których nie stać na leki, a nawet podróż do szpitala w dużym mieście. Czy rząd coś im zaproponuje w zamian?
- Sieć szpitali publicznych obejmuje tzw. łóżka ostre, a nie dla przewlekle chorych. Placówki, które wypadną z tej sieci, będą przekształcane w szpitale opieki długoterminowej. Zaopiekują się one tymi, którzy nie wymagają intensywnego leczenia i niepotrzebnie przebywają w szpitalach diagnostyczno-terapeutycznych, zajmując miejsce chorym wymagającym szybkiej diagnostyki.
Czy rząd pomoże tym szpitalom, które wypadły z listy?
- Poza dyskują jest, że państwo będzie musiało pomóc samorządom, zwłaszcza w wypadku likwidacji szpitala. Odprawy dla pracowników będzie musiał sfiansować budżet państwa. Sieć będzie tworzona przez władze wojewódzkie, bo one najlepiej znają potrzeby regionu. Natomiast minister zdrowia będzie pełnił nadzór nad pracą samorządu wojewódzkiego i interweniował, gdyby ich propozycje kłóciły się z ideą sieci szpitali.
Czy decyzję, które konkretnie szpitale znajdą się na czarnej liście, będzie miał pan odwagę podjąć przed wyborami samorządowymi?
- Ależ ja to powtarzam od dawna: sieć szpitali publicznych zaprezentuję w grudniu, po wyborach samorządowych. Natomiast jeszcze w sierpniu przedstawię rządowi kryteria, w oparciu o które sieć będzie tworzona.