"Proszę o upublicznienie mojego listu do ojca Karszni. Czytelnik nie wie, co tam jest. Zna tylko odpowiedź" - powiedział ks. Isakowicz-Zaleski.

Ksiądz tłumaczy, że w każdym liście jest informacja o założeniu przez SB teczki, a to nie przesądza, że dany duchowny był tajnym współpracownikiem. "To jest klucz do tej sprawy. Przy każdym nazwisku napisany jest pseudonim, numer rejestracyjny i rok, w jakim się to działo. Proszę, żeby się do tego ustosunkował" - mówił ks. Isakowicz- Zaleski.

Duchowny powoli traci cierpliwość. "To mistyfikacja, żadna komisja kościelna nie bada akt IPN o duchownych agentach" - mówi ks. Tadeusz Zaleski. Według niego, kuria nie tylko nie chce ujawnić duchownych, którzy współpracowali z SB, ale wręcz ich ochrania. Kościelna komisja "Prawdy i Troski" miała ostatecznie wyjaśnić, ilu duchownych i w jakim stopniu współpracowało z bezpieką.

Przyspieszenie prac komisji "Prawdy i Troski" zapowiedział sam metropolita krakowski arcybiskup Stanisław Dziwisz. Kardynał najpierw zakazał ks. Isakowiczowi-Zaleskiemu publicznych wypowiedzi i badania esbeckiej przeszłości księży, ale potem zakaz cofnął i przeprosił wszystkich, których skrzywdzili agenci w sutannach.