"Ja, Lech Wałęsa, upoważniłem Jacka Kuronia i jeszcze ok. 20 innych osób do wszelkich możliwych rozmów, nawet z samym szatanem, a co dopiero bezpieką, w celu odblokowania marszu do wolnej Polski" - powiedział były prezydent, komentując doniesienia o negocjacjach Kuronia z bezpieką.

I dodał: "Między innymi wykorzystywałem do tajnych rozmów jednego z Kaczyńskich. Zadaniem było wyrwać komunistom Jerzego Jóźwiaka (polityk SD) i Romana Malinowskiego (polityk ZSL) z ich organizacjami. I zamiast Kiszczaka, osadzić na premiera Mazowieckiego. To było na moje polecenie" - tłumaczył Wałęsa.

Na słowa byłego prezydenta zareagowały kancelarie Lecha Kaczyńskiego i Jarosława Kaczyńskiego. W prawie jednobrzmiących komunikatach poinformowały, że żaden z braci nie miał nigdy upoważnienia od Wałęsy do prowadzenia rozmów z SB i ich nie prowadził. Rozmowy na temat utworzenia rządu Mazowieckiego, owszem, Jarosław Kaczyński prowadził, ale nie z SB, a z liderami ZSL i SD. "Dzięki osiągniętemu porozumieniu możliwe było powstanie rządu z Tadeuszem Mazowieckim jako premierem" - zgodnie stwierdzają oba komunikaty.