"Ci, którzy domagają się odebrania honorowego obywatelstwa Grassowi, stają w jednym szeregu z Eriką Steinbach, cofają się do czasów Moczara, Bieruta i Gomułki" - grzmiał prezydent Gdańska. Paweł Adamowicz opowiadał radnym o swojej korespondencji z noblistą. W liście, który dostał w ubiegłym tygodniu, Grass zapewnił go, że zrozumiał bolesną lekcję, jaką życie dało mu w młodości.
Nieprzejednany jest Jacek Kurski z PiS. "W liście niemieckiego noblisty zabrakło słowa przepraszam" - przekonywał poseł. I oburzał się, że Grass przez wiele lat zatajał swoją służbę w Waffen SS, a jednocześnie wypowiadał się jako autorytet moralny.
Kiedy Grass powiedział, że pod koniec wojny służył w Waffen SS, w Niemczech i Polsce zawrzało. Politycy pokłócili się, czy nobliście powinno się odebrać honorowe obywatelstwo Gdańska, czy też pisarz powinien sam się go zrzec. W sondażu większość gdańszczan opowiedziała się za pozostawieniem Grassowi tego wyróżnienia.