Za rozwiązaniem Sejmu najpewniej opowiedzą się PO i SLD - w końcu głosowanie przeprowadzone będzie na wniosek tych dwóch partii. Przeciw skróceniu kadencji na pewno będą głosować PiS, LPR i PSL. Samoobrona wciąż nie zdradziła swoich planów - Lepper uzależnia głosowanie od tego, czy znów wejdzie do koalicji z PiS.

I to jest właśnie ten test. Jeśli Samoobrona zagłosuje wbrew temu, czego chce Jarosław Kaczyński, o wspólnym rządzeniu z PiS może właściwie zapomnieć. Choć zagrożenia dla Sejmu żadnego nie ma - by go rozwiązać, potrzeba 307 głosów. Platforma i SLD mają razem 206, więc nawet przy ewentualnym poparciu Leppera o wcześniejszych wyborach nie mają co marzyć.

Dlaczego więc to głosowanie jest ważne dla PiS i Jarosława Kaczyńskiego? Bo pokaże, czy premier znów może polegać na Lepperze. A bez jego poparcia rząd raczej się nie utrzyma. Bo kolejne istotne głosowanie będzie już w piątek - nad poparciem budżetu.

O koalicji premier Kaczyński rozmawiał wczoraj z Lepperem i szefem LPR Romanem Giertychem na tajnym spotkaniu. Wiadomo, że lider Samoobrony chce z powrotem dostać tekę wicepremiera. Jarosław Kaczyński zdradził na stronie internetowej PiS, że zrobi wiele, by zdobyć większość. Obawia się jednak, że w
Sejmie powstanie koalicja przeciwko PiS.

"Dotarły do mnie dziś informacje, że w przypadku odrzucenia wniosku o samorozwiązanie Platforma Obywatelska jest gotowa zgłosić konstruktywne wotum nieufności z Janem Rokitą jako kandydatem na premiera" - podkreślił Kaczyński. Co to oznacza? Że jeśli Platforma przekona do siebie innych posłów, to bez rozwiązywania Sejmu spróbuje obalić rząd Kaczyńskiego i stworzyć swój własny. A przy takim scenariuszu każdy głos posła Samoobrony znów będzie dla Kaczyńskiego na wagę złota.

Jednak, cokolwiek by się dziś w Sejmie nie stało, premier Kaczyński będzie to obserwował z daleka. Dziś bowiem odwiedza Włochy i Watykan. Spotka się z papieżem Benedyktem XVI i premierem Włoch Romano Prodim.