Ale koordynator ds. służb specjalnych Zbigniew Wassermann wie swoje. I twierdzi, że to właśnie za czasów, gdy Miodowicz był szefem kontrwywiadu cywilnego Urzędu Ochrony Państwa, w latach 90., miał tam powstać zespół zajmujący się inwigilacją partii politycznych, głównie prawicowych. I łamiąc prawo, wprowadził do pierwszej partii braci Kaczyńskich - Porozumienia Centrum - agenta, który przez wiele miesięcy rozpracowywał tę partię. Miał pseudonim Max. Te rewelacje ujawniło radio RMF FM.
Jak brzmi nazwisko "Maxa"? Tego nie wiadomo.
Miodowicz jest oburzony tymi oskarżeniami. Zarzeka się, że o agencie nie miał pojęcia i zapewnia, że kontrwywiad nie prowadził żadnych nielegalnych działań przeciwko partiom politycznym. Poseł zasugerował też, że minister Wassermann, oczerniając go, prowadzi kampanię polityczną przeciw PO. I nie wyklucza, że skieruje sprawę do sądu. "Rząd uprawia brudną grę" - grzmi.
Do prokuratury zaś już trafiło zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez Miodowicza. Złożył je właśnie Wassermann.