Jarosław Kaczyński i Roman Giertych mieli twardy orzech do zgryzienia. W ostatniej chwili przed spotkaniem pojawiło się bowiem nowe pytanie: czy jeszcze opłaca się tworzyć koalicję z Andrzejem Lepperem? Bo w ostatniej chwili z jego klubu odszedł kolejny poseł - Henryk Młynarczyk. Oznacza to, że nawet jeśli koalicja powstanie, nie będzie miała większości 231 posłów.

Po wystąpieniu Młynarczyka z szeregów Samoobrony, koalicja może liczyć na - najwyżej - 230 głosów w Sejmie. Brakuje jej zatem jednego posła do stworzenia większości. Tak wynika z sejmowej arytmetyki. Bo po odejściu Młynarczyka, Samoobrona będzie bowiem liczyć 47 posłów. Klub LPR ma 29, a klub PiS - 154 posłów.

O koalicji PiS, LPR i Samoobrona rozmawiały cały weekend. Czas goni, bo Andrzej Lepper odgraża się, że jeśli do wtorku nie będzie koalicji większościowej, to Samoobrona zagłosuje za wcześniejszymi wyborami. A głosowanie w tej sprawie już jutro.

Na razie plan jest taki. Szczegóły umowy zespoły robocze trzech partii już obgadały. Od rana dokumenty koalicyjne będą dopieszczane, tak by jeszcze dziś dostali je szefowie PiS, Samoobrony i LPR. Przed ogłoszeniem decyzji o ewentualnej współpracy, z Andrzejem Lepperem spotkał się prezydent. Jednak tuż po spotkaniu Lepper nie powiedział ani słowa. Koalicja to nadal zatem wielka niewiadoma. Tym bardziej że Samoobrona straciła kolejnego posła.

Można się tylko domyślać, co znajdzie się w umowie. Np. zobowiązanie obu koalicjantów PiS o poparcie budżetu w kształcie zaproponowanym przez wicepremier Zytę Gilowską. Jednak Lepper już wysyła sygnały, że ciężko mu będzie przełknąć tę budżetową żabę. A o to m.in. poszło, gdy Leppera wyrzucano z rządu. Umowa koalicyjna będzie więc raczej przypominać pakt o nieagresji...

Dlatego najprawdopodobniej PiS nie przesądza powrotu do rządu lidera Samoobrony. Lepper znów chce zostać wicepremierem i ministrem rolnictwa. Na pewno jednak Lepper może zapomnieć o tym, że za powrót do koalicji zostanie marszałkiem Sejmu (taki pomysł miał Roman Giertych).

Gra toczy się także o stołki - jakich domaga się Samoobrona, jej szef nie chce na razie zdradzić. Ale znów szykuje się karuzela stanowisk, bo po rozpadzie poprzedniej koalicji wielu ludzi Leppera straciło pracę w ministerstwach i urzędach.

Obserwatorzy sceny politycznej zadają sobie pytanie: czy to się uda? Sam Lepper wielokrotnie powtarzał, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. PiS zostawia sobie jednak furtkę. Nie wyklucza, że gdyby koalicja z Samoobroną okazała się niemożliwa, to zawsze może dogadać się z PSL. Ale szef tej partii unika jasnych deklaracji. "Rozmawiamy z PiS o najpilniejszych ustawach. Dopiero po ich przyjęciu można podejmować decyzję o ewentualnym rozwiązaniu Sejmu" - mówi lider ludowców Waldemar Pawlak.