Jedna trzecia polskich maluchów z podstawówek i gimnazjów nie wie, co to ciepły posiłek. Ale minister oświaty o to nie dba. Właśnie z budżetu resortu wydał lekką ręką prawie 40 tys. zł! Na co? Na biuletyn ze swoją podobizną, z której uśmiecha się do pedagogów.
Taką kasą można nakarmić prawie 20 tys. dzieci. "Jeden obiad w szkole kosztuje 2,5 zł. I choć nie jest to wiele, często brakuje nam tych pieniędzy" - wyjaśnia dziennikowi.pl Justyna Stępień z Polskiej Akcji Humanitarnej, organizującej akcję dożywiania dzieci w szkołach - "Pajacyk".
Co na to ministerstwo? "Potrzeba było dobrej jakości papieru i ładnego zdjęcia ministra. Żeby wyrazić ogromny szacunek, jaki ma Roman Giertych dla nauczycieli" - tłumaczy się żenująco szef biura informacji w resorcie Marzena Piasecka.
I choć to list z okazji Dnia Edukacji Narodowej, nauczyciele nie czują się nim zaszczyceni. Bo nie mają krzty wątpliwości, czemu służy. "To jest ulotka propagandowa lidera LPR przed wyborami samorządowymi, w której obiecuje złote góry. Co gorsza, wszystko na koszt ministerstwa, czyli podatników" - grzmi oburzony prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz.