Posłowie mieli głosować przed południem, ale debata się przeciąga. Na sejmowej trybunie nie brakuje emocji. "Przez cały rok PiS nie zrobił nic. Nic, co obiecywali premierzy: Marcinkiewicz i Kaczyński" - grzmią liderzy opozycji. Posłowie koalicji tonują emocje. Twierdzą, że opozycja od początku przeszkadza w rządzeniu.

A w kuluarach wielkie poruszenie i liczenie głosów. Bo arytmetyka sejmowa nie pozostawia złudzeń. Nowa "stara" koalicja liczy 230 posłów (PiS - 154, Samoobrona - 47, LPR - 29), ale to nie daje wymaganej większości. Marszałek Sejmu Marek Jurek (PiS) uspokaja: "Po naszej stronie jest Ruch Ludowo-Narodowy. To daje nam pewną większość 245 głosów".

Większość - tak. Pod jednym warunkiem: że wszyscy posłowie stawią się na Wiejskiej. Już bywało tak w Semie, że parlamentarzyści musieli przerywać urlopy, a nawet uciekać ze szpitali prosto na obrady! Brak dyscypliny w tym decydującym dniu będzie karany. Koalicja i opozycja będzie surowa dla tych, którzy zagłosują inaczej albo się nie stawią. W końcu stawką jest dalsze trwanie Sejmu.

Jeśli opozycji uda się przeforsować swoje wnioski, czekają nas wcześniejsze wybory.