W najbliższą środę 39-letnia prawnik Lidia Bagińska, zgłoszona do Trybunału Konstytucyjnego przez Samoobronę i LPR, ma się pojawić w Pałacu Prezydenckim, gdzie powinna złożyć ślubowanie. Na ten sam dzień, na 9 rano Bagińska ma wezwanie do Sądu Gospodarczego w Warszawie. Rozprawa dotyczy jej odwołania z funkcji syndyka masy upadłościowej firmy Unikat Development.

Poważne wątpliwości wzbudzają działania Bagińskiej w procesie upadłości, a zwłaszcza jej współpraca z adwokatem i europosłem Samoobrony Markiem Czarneckim. Bagińska zawarła z Czarneckim i jeszcze jednym adwokatem umowę. Mieli oni reprezentować panią syndyk w sądzie - w sprawie, w której do wygrania były 32 miliony złotych. W przypadku wygranej wynagrodzenie obu adwokatów miało być ogromne - 2 miliony 240 tys. złotych.

Problem w tym, że Czarnecki jest wspólnikiem Bagińskiej w kancelarii prawniczej, razem prowadzą biuro na Nowym Świecie w Warszawie. Oznacza to, że pani syndyk zleciła intratną sprawę swojemu partnerowi w interesach. Na tę umowę zwrócił uwagę warszawski Sąd Gospodarczy, który zarządził sprawdzenie "prawidłowości postępowania i gospodarności syndyk masy upadłościowej Lidii Bagińskiej”.

Jednak to nie wszystko. Lidia Bagińska informowała sędziego komisarza, sądy: rejonowy i okręgowy, że już dawno nie współpracuje z Czarneckim przy sprawie upadłości Unikatu. Okazuje się, że to nieprawda. "Pomimo przekazania sądowi informacji o zaprzestaniu współpracy, nie wypowiedziała umowy adwokatowi Czarneckiemu” - pisze sędzia komisarz w zarządzeniu z 8 listopada. Ten dokument - wskazujący na to, że Bagińska mogła mijać się z prawdą - stał się podstawą do wyznaczenia posiedzenia sądu w sprawie odwołania syndyka.

Niejasne powiązania syndyka z mecenasem Czarneckim od dawna niepokoiły sąd gospodarczy. Chodzi o to, że swego wspólnika biznesowego syndyk Bagińska uczyniła likwidatorem Dostinu, spółki-córki Unikat Development. Sąd zarzucał Czarneckiemu, że zamiast zaspakajać należności wierzycieli, pod okiem pani syndyk przejada pieniądze upadłej firmy. Dwuznaczne, zdaniem sądu, było również to, że na siedzibę likwidowanego Dostinu zostało wybrane biuro obojga prawników. Pieniądze na wynajem z upadłej firmy szły więc na konto spółki... mecenasa Czarneckiego i syndyk Bagińskiej. Te sytuacje stały się w 2005 roku powodem odwołania Bagińskiej ze stanowiska syndyka Unikatu. Sąd wytykał pani syndyk , że zaniedbywała swe obowiązki i poprzez bliską współpracą z Czarneckim weszła w sytuację konfliktu interesów. Po odwołaniu się Bagińska odzyskała funkcję, ale sprawa wraca raz jeszcze.

Posiedzenie sądu w sprawie jej odwołania ma się odbyć w środę, ale do rozprawy może nie dojść. Najpierw pracownicy Bagińskiej przez dwa dni nie przyjmowali wezwania do sądu. Potem pani adwokat sama złożyła rezygnację z funkcji syndyka. Została bowiem wybrana głosami koalicji na stanowisko sędzi Trybunału Konstytucyjnego. Jednak nie traci kontaktu ze sprawą. Na następcę w upadłości Unikat Development zaproponowała swojego wspólnika Marka Czarneckiego.