Minister mieszka w Wesołej, położonej najbardziej na wschód dzielnicy Warszawy. Tam się urodził, tam ma dom, tam też jego żona jest radną.

Według planów drogowców, przez teren Wesołej ma przechodzić Wschodnia Obwodnica Warszawy. Plany istnieją od kilkunastu lat. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad opracowała trzy warianty trasy przebiegającej przez Wesołą. Po protestach mieszkańców miejscowości powstał też czwarty wariant, traktowany jako rozwiązanie najmniej prawdopodobne, bo najbardziej niekorzystne dla środowiska. Ale Jan Szyszko swoim podpisem wybrał właśnie rozwiązanie ostatnie. To oznacza, że trasa będzie droższa, bo dłuższa o kilkanaście kilometrów. Jej wybór oznacza też wycięcie kilkudziesięciu hektarów lasu i budowę drogi pod oknami ludzi, którzy stawiali swe domy właśnie tam w przekonaniu, że trasa będzie gdzie indziej.

Reklama

"Minister łamie uchwały"

Decyzja ministra jest tak zaskakująca, że przeciw niej protestuje nawet mazowiecka Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA). Pracownicy GDDKiA nigdy jeszcze nie byli przeciwni budowie drogi. Wojciech Dąbrowski, dyrektor oddziału mazowieckiej GDDKiA, mówi, że zaproponowany przez ministra przebieg trasy jest nie do przyjęcia. "Łamie wszystkie uchwały o zagospodarowaniu przestrzennym zarówno miasta, jak i województwa" - twierdzi. Pracownicy GDDKiA deklarują solidarność z mieszkańcami Halinowa, którzy najbardziej ucierpieliby przez "ministerialny" wariant trasy.

"To zdumiewające i niezrozumiałe" - komentuje wybór ministra posłanka Jolanta Hibner z PO. Także jej klubowa koleżanka Julia Pitera jest zaskoczona wyborem ministra. Parlamentarzystka uważa, że konieczna jest kontrola tej decyzji. "Powstaje pytanie, co jest przed tym lasem i za nim, kto może finansowo skorzystać na tej decyzji, biorąc pod uwagę konieczność wykupu gruntów - mówi Pitera. - Trzeba zbadać, czy to przypadek i głupia decyzja, czy ktoś ubija na tym interes" - dodaje.

W uzasadnieniu opinii o wpływie nowej inwestycji na środowisko nie ma ani słowa, dlaczego minister woli ten właśnie wariant. Co więcej, Szyszko zauważa, że "nowa droga o znacznym natężeniu ruchu stanowić będzie barierę dla zwierząt migrujących", a "teren lokalizacji można scharakteryzować jako obszar o wysokim znaczeniu". Co to znaczy? "Jest u nas dużo łosi, jeleni, mamy 24 daniele" - tłumaczy nadleśniczy Waldemar Walczak z Nadleśnictwa Drewnica. Dodaje jednak, że można zrobić przejścia dla zwierzyny. "A drzewa? Cóż, jest prowadzona polityka zrównoważonego rozwoju, poza tym ten plan to na razie tylko koncepcja" - mówi Walczak.

"Przy Rospudzie pan minister tak samo mi tłumaczył, a potem się okazało, że negocjować można było już tylko formę trasy, a nie jej przebieg - dopowiada posłanka Hibner.

"Ma tu dom i działkę"







Ekolodzy są zbulwersowani. Sławomir Brzózek z Fundacji Nasza Ziemia zapowiada protesty. Protestować będą też mieszkańcy Halinowa. "Od zawsze droga miała biec przez Wesołą" - mówi Marcin Pietrusiński, radny Halinowa. "Żaden z planów zagospodarowania przestrzennego nie przewidywał, że będziemy mieli trasę koło domów. Powstały osiedla, które znajdą się niemal tuż przy planowanej szosie" - tłumaczy. "Minister chyba nie ma dobrego okresu" - lakonicznie komentuje warszawski poseł PiS Bartłomiej Szrajber.

Mieszkańcy wiedzą swoje. Twierdzą, że minister przesunął drogę, bo sam mieszka w Wesołej. Jego żona właśnie została tam radną. "Minister ma tu dom, działkę, a na dodatek ponad 170 ha ziemi kupionej na kredyt od państwa" - mówi nasz informator, opisując włości Szyszki w Wesołej.

Rzecznik ministra Szyszki, Sławomir Mazurek, twierdzi, że decyzja nie jest ostateczna i wymaga debaty publicznej. Czemu minister nie poinformował, dlaczego woli drogę przez Halinów, a nie Wesołą? "Bo tego nie musiał robić" - tłumaczy Mazurek. Jego zdaniem, proponowany wariant "wpisuje się w rozwój aglomeracji warszawskiej", a trasy trzeba budować w większej odległości od stolicy, tam, gdzie jeszcze nie ma dróg.



Reklama

Czy fakt, że Szyszko jest mieszkańcem Wesołej, miał wpływ na wybranie tego, a nie innego wariantu? "To nie ma nic do rzeczy. Nie będę tego komentować" - stwierdził Mazurek i szybko odłożył słuchawkę telefonu.