Ustaliliśmy, że pismo z sygnaturą WK-II-146/2006 dotarło do 16 komend wojewódzkich i Komendy Stołecznej w ostatnią środę. Podpisał się pod nim szef policji Konrad Kornatowski. Zgodnie z wolą komendanta głównego funkcjonariusze mają rejestrować ekologów w policyjnych bazach danych. Ich nazwiska znajdą się tam obok niebezpiecznych kibiców, złodziei, gwałcicieli i morderców.

"My zbieramy informacje, inwigilując przestępców. Te same metody mamy teraz stosować wobec Bogu ducha winnych zielonych" - dziwi się wysoki rangą oficer policji. "Osłupiałem, jak się wczytałem w treść. Jednak jest to polecenie służbowe, więc przekazałem je niżej" - mówi jeden z komendantów. Niżej, czyli do wydziałów kryminalnych. To elitarne wydziały policji, których funkcjonariusze stosują w swojej pracy metody operacyjne: podsłuchy, podglądy, współpracują z agentami. "Poczułem się jak funkcjonariusz SB. Wstydziłem się przekazać to polecenie podwładnym" - mówi jeden z naczelników.

Sam komendant główny uważa, że nie złamał ani nie naciągnął prawa: "Tu nie chodzi o zbieranie informacji niejawnych, tylko o rozpoznanie, z kim mamy do czynienia, ile tysięcy ludzi przyjedzie do doliny, oraz o badanie opinii na forach internetowych. W tym piśmie nie ma nic poza dobrymi intencjami" - tłumaczy.

Jednak autorytety prawnicze krytykują Kornatowskiego. Profesor Marian Filar z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu mówi wprost: "To jest niezgodne z prawem. Protesty są czymś jak najbardziej normalnym w wolnym kraju. Dziwię się, że MSWiA nie ma innych zmartwień i zajmuje się kilkoma młodymi ludźmi, którzy siedzą na drzewach w obronie jeleni" - uważa.

Podobnego zdania jest profesor Bruno Hołyst: "Metody operacyjne stosuje się wobec groźnych bandytów, zorganizowanej przestępczości, a nie wobec organizacji ekologicznych".

Były szef MSW Marek Biernacki z Platformy Obywatelskiej bije na alarm: "Nie wolno inwigilować legalnych organizacji. Nie mam wątpliwości, że to decyzja polityczna i do tego niezgodna z prawem. Za chwilę rząd będzie śledził lekarzy, dziennikarzy czy adwokatów" - mówi DZIENNIKOWI Biernacki.

Decyzji szefa policji broni poseł Edward Siarka, wiceprzewodniczący sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych z PiS, chociaż - jak przyznaje - o niej nie słyszał. "Od dłuższego czasu mówi się, że organizacje ekologiczne są niesamodzielne i są na czyichś usługach" - przekonuje.

"Ale słyszał pan, żeby ktoś sterował ekologami broniącymi Rospudy"? "Nie słyszałem, ale ja nie jestem z tamtego regionu" - mówi poseł Siarka.