Będzie klub parlamentarny Jurka czy nie będzie? Oto jest pytanie, na które na razie nie ma odpowiedzi. Marek Jurek zapowiedział dziś, że w przyszłym tygodniu tworzone będą struktury parlamentarne jego nowego ugrupowania. O tym, że będzie to klub parlamentarny, powiedział dziennikowi.pl Artur Zawisza. Z jego słów wynika więc, że Jurka popiera co najmniej 15 posłów.
Oficjalnie "rozłamowcy" spodziewają się, że chętnych będzie nawet więcej. "Bardzo wielu posłów rozmawia z nami, pyta o nasze inicjatywy. O powołaniu ugrupowania informujemy, by otworzyć innym drogę do podjęcia decyzji" - zapewnia Jurek.
Ale jeden z posłów, którzy otwarcie popierają Marka Jurka, nieoficjalnie przyznał dziennikowi.pl, że rewelacje o deklaracjach 15 posłów są już nieaktualne. "Początkowo popierało nas kilkunastu posłów, ale zaczęli się wycofywać. Teraz nie mamy szans na klub, choć będziemy jeszcze próbować namawiać posłów, by do nas przyszli" - mówi nam jeden z "rozłamowców".
Jurek deklaruje, że będzie wspierał rząd
"Nasza partia chce być zaangażowana w promocję życia i praw rodziny" - mówił w Sejmie Marek Jurek. Podkreślił - w imieniu wszystkich członków nowej partii - że chcą współpracować z PiS i popierać rząd.
Zatem skąd decyzja o własnej partii? Jurek tłumaczył to ostatnimi wydarzeniami: "Zorientowaliśmy się, że realizacja naszych przekonań może napotykać tam na przeszkody".
Na razie marszałek nie chciał podać nazwy nowej partii. Na konferencję razem z Jurkiem przyszli: Artur Zawisza, Marian Piłka, Dariusz Kłeczek, Małgorzata Bartyzel. Wszystkich już wcześniej wymieniało się jako stronników Marka Jurka. Dziś potwierdzili, że - podobnie jak Jurek - wystąpili już z PiS.
"Marek Jurek chciał przede wszystkim zmian w PiS, napotkał jednak na mur" - tłumaczył powody powstania nowego ugrupowania jego członek, Marian Piłka.
Wieczorem w "Kropce nad i" w TVN Jurek zadeklarował, że jest gotów wejść do koalicji rządowej. "Jesteśmy częścią większości, która popiera rząd" - powiedział polityk.
Nowa partia zaszkodzi PiS, LPR czy rządowi?
Joachim Brudziński z PiS, komentując dla dziennika.pl decyzję Jurka, podkreślił, że cieszy się z zapewnienia, że nowa partia będzie popierać rząd. Uznał, że ugrupowanie nie będzie zagrożeniem dla partii Jarosława Kaczyńskiego. Bo najbardziej poszkodowana będzie Liga Polskich Rodzin - stwierdził.
Dużo mniej pojednawczy jest Marek Kuchciński, który zapowiedź Jurka uznał za przykrą wiadomość. "Jeżeli roztropność nie weźmie góry, w niedługim czasie do rządu mogą wrócić ludzie lewicy, postkomuniści i ludzie związani z liberalną Platformą" - mówił w Sejmie.
Przyznał, że Jurek tworzy nową partię kosztem PiS, a polityka rządu może być osłabiona przez idący w Polskę sygnał, że prawica jest rozbijana. Stwierdził też, że Jurek dał sygnał, że potrzebna jest zmiana na stanowisku marszałka Sejmu. "Rozbijanie, tworzenie małych grup to jest droga do klęski" - powiedział, kończąc swoje wystąpienie na sejmowym korytarzu.
Ale szef klubu PiS ma nadzieję, że nowa partia wywiąże się z deklaracji i będzie popierać rząd. Zapewnił, że PiS nadal jest jednością, i dodał, że formalnie żadnych wniosków o wykluczenie z partii nikt nie złożył. Nie chciał mówić, czy PiS będzie chciało zmiany szefa bankowej komisji śledczej - dziś jest nim Artur Zawisza.
Wicepremier i szef LPR Roman Giertych zapowiedział natomiast, że jeśli do nowego ugrupowania wejdzie tylu posłów koalicji, że rząd nie będzie miał już większości w Sejmie, to Liga pod koniec czerwca złoży wniosek o samorozwiązanie Sejmu.
Ale LPR jest sceptyczne. Nie wierzymy, że Jurek zgromadził 15 posłów - mówi dziennikowi.pl rzecznik klubu LPR, Szymon Pawłowski. A to dlatego, że nie padły żadne nazwiska, a na konferencji prasowej w sumie było tylko pięciu polityków. Zaprzecza też, by do partii Jurka wszedł Andrzej Mańka.