"Funkcjonariusze nie dopełnili obowiązków. Postąpili niezgodnie z instrukcją. Ta sytuacja wymknęła się spod ich kontroli. Była reżyserowana przez panią Blidę" - uważa Wassermann. Sześcioro funkcjonariuszy ABW, którzy odpowiedzą za śmierć byłej posłanki SLD, to troje agentów, którzy byli u niej w domu, ich dwaj przełożeni oraz funkcjonariusz, który przygotował plan działania. Wszystkim grozi nawet zwolnienie ze służby.
Wassermann powiedział też dziennikowi.pl, że jeśli okaże się, że agenci kłamali o przebiegu samobójstwa Blidy, odpowiedzą karnie. Mogą usłyszeć zarzuty utrudniania śledztwa i składania fałszywych zeznań. A wersja o tym, że agenci ABW kłamali nie jest nieprawdopodobna - po samobójstwie Blidy pojawiło się wiele spekulacji, często sprzecznych ze sobą.
Minister poinformował też dziennik.pl, że minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro może odtajnić dwa śledztwa: to, które prowadzone było w sprawie ewentualnych przekrętów Blidy, oraz śledztwo po jej śmierci.
Wassermann zapewnił, że agenci ABW nie zachowywali się agresywnie wobec Blidy i robili wszystko, by jej nie przestraszyć. "Poinformowali, kim są, wylegitymowali się. Funkcjonariusze nie posiadali długiej broni, nie byli ubrani w kurtki z napisem ABW. Pozwolili skontaktować się z adwokatem" - mówił minister.
Wassermann dodał, że na prośbę Blidy agentka zostawiła ją samą w łazience, czekała na korytarzu przy otwartych drzwiach. Wtedy była posłanka wyjęła broń i zabiła się. Dlatego - jak informuje wprost.pl - po samobójstwie Blidy ABW zmieni procedury postępowania z zatrzymanymi. Mają być zaostrzone środki ostrożności i prawdopodobnie każda osoba, która ma być zatrzymana, zostanie skuta kajdankami i przeszukana przez funkcjonariuszy.