Józef Oleksy tym razem nie zrobił uniku i punktualnie o 11.30 zjawił się przed sejmową komisją śledczą. Posłowie, zgodnie z zapowiedziami, chcieli zadawać mu pytania dotyczące nagrań słynnych rozmów z Gudzowatym. "Panie premierze, czy przekręty szły?" - takie było pierwsze pytanie szefa komisji Artura Zawiszy.
Ale plan posłów wziął w łeb, bo Oleksy natychmiast zaprotestował przeciw odpowiadaniu na pytania związane z taśmami. Wyjaśnił, że w ogóle tych rozmów nie pamięta i absolutnie nie może odnosić się do ich treści.
Mimo to o taśmy próbował pytać też poseł PiS Adam Hofman. Dociekał, czy prawdą jest opinia Oleksego, że były prezydent Aleksander Kwaśniewski jest ojcem politycznego kapitalizmu w Polsce. Były premier sprytnie i konsekwentnie zasłaniał się niepamięcią lub niewiedzą. Posłowie jednak nie dawali za wygraną i usiłowali coś o taśmach z Oleksego wydusić.
"Ta rozmowa miała miejsce 14 września ubiegłego roku. Skoro nie pamięta pan tej rozmowy, to czy pamięta pan, co robił w tym czasie?" - dociekał poseł LPR Szymon Pawłowski. Oleksy się nie dawał. "Moja pamięć jest selektywna. Bardzo mętnie to pamiętam" - odpowiadał. Sejmowi śledczy dociekali zatem, czy były premier pamięta, co tego dnia na kolację jadł, czy pił alkohol i czy nie podrzucono mu jakichś środków osłabiających samokontrolę. Oleksy stwierdził, że niczego nie może wykluczyć. W wersję o dziwnych środkach nie bardzo uwierzył Marek Sawicki z PSL. "Uznawany jest pan za osobę, która ma bardzo mocną głowę, więc ta niepamięć mnie dziwi" - komentował Sawicki.
O kulisach prywatyzacji banków sejmowi śledczy od byłego premiera niewiele się dowiedzieli. Najczęściej zasłaniał się niepamięcią lub wyjaśniał, że operacje finansowe i decyzje prywatyzacyjne były dokonywne w czasie, gdy nie był już premierem. Oleksy nie był w stanie przypomnieć sobie nawet, czy jego żona Maria była udziałowcem słynnej firmy Polisa, o co pytali posłowie, sugerując powiązanie Polisy z BIG Bankiem Gdańskim, związanym z osobami bliskimi lewicy.
Były premier potwierdził jedynie śledczym, że tzw. Klub Krakowskiego Przedmieścia tworzyły osoby związane z byłym prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim. Nie chciał jednak przyznać, czy to właśnie klub miał na myśli podczas rozmowy z Gudzowatym, gdy mówił, że kosmopolityczne gangi rozkradły Polskę. Pytany o pokłosie ujawnienia taśm, gdzie mówił o Kwaśniewskim, Leszku Millerze i Marku Borowskim, przyznał, że żaden z kolegów nie złożył przeciwko niemu pozwu do sądu. "Pozwów do sądu nie skierowali, ale się obrazili" - powiedział Oleksy.
Szkoda, że rozmowa z Aleksandrem Gudzowatym "nie pozostawiła wystarczającego śladu w pamięci, gdyż nie uzyskaliśmy odpowiedzi dotyczących tamtego spotkania"- żałował na zakończenie przesłuchania Zawisza. "Rozumiem, że pan premier nie pamięta także tego fragmentu rozmowy, w którym Jan Bisztyga zapytał: <a Żydy jeszcze pomagają Kwaśniewskiemu, na co pan premier odpowiada: pomagają i pomagać zawsze będą, bo uważają go za swojego>" - mówił Zawisza.
"Panie przewodniczący, uważam taki finał za mało etyczny z pańskiej strony. Brakuje finezji i elegancji w tym zakończeniu" - odpowiedział powiedział pełnomocnik Oleksego, Karol Jełowicki. Były premier dodał "więc elegancko to przemilczę". "Komisja bardzo żałowała, że nie może usłyszeć moich komentarzy co do taśm Gudzowatego, których nie pamiętam. Wykreśliłem to z pamięci" - zaznaczył na pożegnanie były premier.