Jarosław Kaczyński mówi w ten sposób o ostatnich deklaracjach Rosji. Moskwa od początku była i jest przeciwnikiem ustawiania w Europie amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Ale w miarę upływu czasu jej deklaracje są coraz ostrzejsze i coraz więcej w nich gróźb. W niedzielę prezydent Władimir Putin przestrzegał, że Rosja nie zawaha się wrócić do zwyczajów z czasów zimnej wojny i wycelować swoich rakiet w europejskie miasta. Nikt nie ma wątpliwości, że chodzi o miasta w Polsce i w Czechach - krajach, gdzie stanąć mają amerykańskie radary i antyrakiety.

"To jest taki język, jakiego nie tylko Jelcyn nie używał, ale nie używał także Gorbaczow, i mogę powiedzieć, że nawet i Breżniew. Nie przypominam sobie. To Chruszczow używał tego rodzaju języka" - oburzał się premier w radiowych "Sygnałach Dnia". Na razie są to tylko zapowiedzi, ale szef rządu przyznał, że sprawa jest poważna, bo "w polityce słowa są ważne".

Premier liczy, że sprawa umieszczenia w Polsce elementów amerykańskiego systemu antyrakietowego rozstrzygnie się w najbliższy piątek, kiedy do Polski przyjedzie prezydent George Bush. O tarczy będzie rozmawiał z Lechem Kaczyńskim. Od tego, jak potoczy się ta rozmowa, zależy, czy antyrakiety staną na naszym terytorium, czy nie - uważa premier Jarosław Kaczyński.

Premier, zapytany o informacje DZIENNIKA, który napisał, że prezydent Bush chciał się spotkać z Lechem Wałęsą, odpowiedział, że nic o tym nie wie. Ale nie ukrywał, że między byłym a obecnym prezydentem nie ma sympatii. "Trzeba pamiętać, że jeśli jakaś osoba nieustannie obraża urzędującą głowę państwa (...) no to nie może liczyć na to, że będzie następnie przyjmowana. To jest chyba oczywista oczywistość" - powiedział premier.