Antoni Dudek podkreśla, że w opublikowanych przez Wałęsę materiałach brakuje np. dokumentów świadczących o tym, że agent "Bolek" donosił na robotników protestujących na Wybrzeżu, przekazywał bezpiece informacje o nastrojach w stoczni w 1971 roku i przygotowaniach do akcji protestacyjnej 1 maja.

Ponieważ część akt o "Bolku" pojawiła się na stronie byłego prezydenta, świadczy to - zdaniem Dudka - o tym, że Lech Wałęsa przed publikacją dokonał selekcji materiałów. Bo do sieci trafiły np. meldunki z tego okresu, ale tylko te mówiące o odmowie współpracy przez Wałęsę.

Przeciwnicy byłego prezydenta utrzymują, że to on był agentem o pseudonimie Bolek, chociaż sąd lustracyjny oczyścił go z zarzutów i uznał, że SB sfałszowała akta na jego temat.

Doradca szefa IPN dodaje, że Lech Wałęsa opublikował na razie jedynie 500 z siedmiu tysięcy dokumentów, które są w IPN na jego temat.

Zdanie w jednym z dokumentów, że "w czasie pracy w stoczni (Wałęsa) był wykorzystywany operacyjnie przez SB", Dudek komentuje krótko - to tylko jedna z poszlak wskazujących, że na początku lat 70. Lech Wałęsa miał kontakty z SB. "Na podstawie tego zapisu nic więcej nie da się wywnioskować; to poszlaka, a nie dowód, który by się obronił, np. w sądzie" - wyjaśnia doradca szefa IPN.

Historyk dodaje, że "jest wiele dokumentów, które sugerują związki Wałęsy z SB jako osobowego źródła informacji, ale te najmocniejsze nie istnieją w wersji oryginalnej, tylko w kopiach, o których sam Wałęsa mówi, że to fałszywki".