Podejrzany o porwanie Krzysztofa Olewnika siedział za kratami aresztu w Olsztynie. W nocy z poniedziałku na wtorek powiesił się w celi. O samobójstwie poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie Mieczysław Orzechowski.

Olewnika zniknął pięć lat temu. Aż dwa lata bandyci więzili go przykutego kajdankami do ściany w jednej z mazowieckich wsi. Mimo że ojciec zapłacił za syna okup, zabili go. Jego ciało znaleziono dopiero w ubiegłym roku, zakopane w lesie w okolicach Różana nad Narwią. Mężczyznę uduszono, a przed śmiercią był torturowany.

Miesiąc temu, w dramatycznym wywiadzie dla DZIENNIKA, Olewnik oskarżył o śmierć syna polityków lewicy. "Politycy SLD kierujący wówczas policją i prokuraturą mają na rękach krew mojego syna" - mówił. Olewnik oskarżył Krzysztofa Janika, Ryszarda Kalisza, Andrzeja Brachmańskiego, Andrzeja Kalwasa, Kazimierza Olejnika i Marka Sadowskiego o zaniechania i opóźnianie śledztwa. Przez dwa lata ministrowie rządu SLD i prokuratorzy zapewniali go, że organa ścigania robią wszystko, aby odnaleźć jego porwanego syna. Zdaniem biznesmena, wcale tak nie było.

W czerwcu 2004 roku w niewyjaśnionych okolicznościach zginęło 16 tomów akt śledztwa w tej sprawie. Dokumenty skradziono w Warszawie wraz z samochodem funkcjonariuszy z wydziału kryminalnego radomskiej komendy wojewódzkiej. Policjantom postawiono zarzuty, ale prokurator umorzył postępowanie.